Koleje Dolnośląskie wyraziły solidarność wobec samorządowych przewoźników, na których PKP PLK przerzuca całą odpowiedzialność za chaos na Warszawskim Węźle Kolejowym. Podały przy tym przykład utrudnień, wywołanych ich zdaniem przez dyżurnego ruchu PKP PLK. Zarówno Związek Zawodowy Dyżurnych Ruchu PKP jak i PKP PLK protestują przeciw twierdzeniom przewoźnika.
Wczoraj członek zarządu PKP PLK Mirosław Skubiszyński kilkukrotnie podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że
brak realizacji zarządzonego rozkładu jazdy na Warszawskim Węźle Kolejowym to wina "niekompetencji przewoźników". Zarówno SKM Warszawa, jak i Koleje Mazowieckie
sprzeciwiły się takim twierdzeniom.
Solidarność z samorządowymi przewoźnikami z innej części kraju wyraziły wieczorem Koleje Dolnośląskie. – To nie przewoźnicy, a PKP PLK odpowiada za układ rozkładów jazdy. My, przewoźnicy, jesteśmy skazani na decyzje w zakresie rozkładów jazdy operatora sieci kolejowej, który niejednokrotnie przedstawia rozwiązania sprzeczne z logiką i wygodą pasażerów. Dzisiejsze wydarzenia związane z paraliżem warszawskich kolejowych przewozów pasażerskich niczym w soczewce oddają codzienne problemy, z jakimi borykają się przewoźnicy samorządowi w całym kraju – mówił nam rzecznik KD Bartłomiej Rodak.
Dolnośląski przewoźnik podał przykład nieprawidłowego jego zdaniem działania PLK, które doprowadziło do opóźnienia pociągu aż o 200 minut we wtorek, 14 marca. Dyżurny ruchu miał nie dopuścić do przesadzenia pasażerów z zepsutego pociągu. - Decyzja dyżurnego ruchu, która naraziła pasażerów KD na uciążliwości, jest niezrozumiała i nie powinna mieć miejsca –
mówił rzecznik KD .
Do sprawy odniósł się dziś (16 marca) Grzegorz Herzyk, rzecznik Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu PKP.
Przedstawiamy całe stanowisko ZZDR PKP w tej sprawie:
Przedstawiona przez Przewoźnika ocena sytuacji jest delikatnie mówiąc tendencyjna, - skierowana jak zwykle robią to przewoźnicy - na szukanie winnych wszędzie tylko nie u siebie. Ponadto z wypowiedzi Pana Rzecznika Kolei Dolnośląskich wynika, że niestety Pasażer dla przewoźnika w tym przypadku, to tylko sprzedany bilet.Do sytuacji kryzysowych w kolejowych procesach transportowych dochodzi na co dzień a pracownicy PLK S.A. a szczególnie Dyżurni Ruchu rozwiązują te sytuacje na pierwszym miejscu stawiając bezpieczeństwo ludzi – pasażerów i pracowników kolejowych, bez podejmowania zbędnego ryzyka!Nie ma niestety natomiast doby w której przewoźnicy nie podejmują takiego ryzyka uruchamiając niesprawny w pełni tabor aby zapewnić obiegi i realizację rozkładu jazdy nawet kosztem bezpieczeństwa pasażerów. Nie dziwi w tym kontekście wypowiedź Pana Rzecznika Kolei Dolnośląskich, który oczekiwałby aby pracownicy PLK S.A. – dyżurni ruchu również podejmowali takie ryzyko.W przedmiotowym przypadku w dniu 14.03.2023 g.23:04 skład Kolei Dolnośląskich zdefektował na głowicy rozjazdowej w stacji Wałbrzych Główny – awaria sterowania pojazdu trakcyjnego przewoźnika.Pracownik Przewoźnika ze znacznym opóźnieniem poinformował dyżurnego ruchu o defekcie. Poinformował także że próbuje uruchomić tabor przez wykonywanie restartu systemu sterowania.Ostatecznie przewoźnik nie był w stanie uruchomić taboru tak aby wycofać skład do peronów. Także zadysponowany przez przewoźnika skład który miał połączyć się z zdefektowanym taborem nie potrafił ostatecznie wykonać technicznie tego połączenia.Dodatkowym problemem w sprawnym rozwiązaniu problemu było zakończenie czasu pracy Pracownika Przewoźnika i oczekiwanie na jego podmianę.Nadmienić należy, że mamy w czasie zdarzenia do czynienia niedostatecznymi warunkami widoczności dla Pasażerów – ze względu na ciemną porę doby (około północy) i intensywne opady deszczu ze śniegiem oraz wiatr a co za tym idzie z dużą śliskością gruntu i zabudowanej na nim infrastruktury kolejowej.Dyżurny ruchu miał więc pełne prawo w trosce o bezpieczeństwo Pasażerów oczekiwać na zapewnienie bezpiecznych warunków przesiadania przez Przewoźnika w strefie infrastruktury kolejowej nie przystosowanej do takich operacji - co też uczynił.
Warunki te zostały przez Przewoźnika zapewnione dopiero około godziny 2 w nocy co skutkowało możliwością przesadzenia 8 pasażerów do innego pociągu Przewoźnika i odjechali oni w dalszą podróż o godzinie 2:18.Na brak profesjonalizmu Przewoźnika w tej awaryjnej sytuacji wskazuje także fakt, że zdefektowany pociąg udało się usunąć z miejsca awarii dopiero o godzinie 11:07 dnia 15.03.2023.Z codziennych tego typu sytuacji zdarzających się z winy taboru przewoźników na całej sieci kolejowej obserwujemy, że ich odpowiedzialność za zdrowie i życie pasażerów przy zapewnianiu bezpiecznych i godnych warunków przesiadania się w miejscach do tego nie przeznaczonych znacząco wzrosła. Sami Pracownicy przewoźników często sygnalizują, że przesadzenie pasażerów w danym miejscu nie jest możliwe, ponieważ nie są zapewnione przynajmniej minimalne warunki bezpieczeństwa – co powinno stać się i w tym przypadku a czego Pan Rzecznik Kolei Dolnośląskich jak wynika z jego wypowiedzi nie rozumie i próbuje nieprofesjonalność działań Przewoźnika w tej sytuacji usprawiedliwić rzekomą nieprawidłową pracą pracowników PLK S.A. - dyżurnych ruchu.W naszej grupie zawodowej nigdy nie będzie przyzwolenia na podejmowanie zbędnego ryzyka i traktowanie klientów kolei – pasażerów a także samych pracowników w sposób przedmiotowy a nie podmiotowy!Grzegorz Herzyk
Rzecznik prasowy ZZDR PKPSwoje stanowisko w przedmiotowej sprawie przesłał też Karol Jakubowski z Zespołu Prasowego PKP PLK. Publikujemy je w całości poniżej.We wtorek, 14 marca, po godzinie 23:00, pociąg Kolei Dolnośląskich relacji Wrocław Gł. – Janowice Wlk. zepsuł się w stacji Wałbrzych Główny. Dyżurny PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. z posterunku Wałbrzych Gł. kilkukrotnie, przez radiotelefon, wywoływał maszynistę składu, aby ustalić przyczynę postoju pociągu na szlaku. Po kilku minutach maszynista zgłosił awarię składu i poinformował o samodzielnej próbie naprawy pociągu. Po godzinie maszynista poinformował dyżurnego o tym, że nie udało mu się wyeliminować usterki i konieczne jest przesadzenie podróżnych. Dyżurny ruchu, ze względu na bezpieczeństwo pasażerów, negatywnie ocenił propozycję przewoźnika aby podróżujący przesiedli się do drugiego składu, który miałby być podstawiony w pobliżu popsutej jednostki. Późna pora, brak dostatecznej widoczności, opady deszczu ze śniegiem, w ocenie dyżurnego ruchu PLK SA zagrażałyby podróżnym i uniemożliwiłoby bezpieczną przesiadkę w miejscu do tego niedostosowanym. Dyżurny zaproponował inne, znacznie bezpieczniejsze dla podróżnych rozwiązanie, czyli przyjazd drugiej jednostki do ściągnięcia zepsutego składu w perony Wałbrzycha Gł. i aby tam odbyło się bezpieczne przesadzenie pasażerów. O godz. 0:10 rozpoczął się proces ściągnięcia zepsutego pociągu. Od godz. 0:10 do 2:00, czyli przez blisko dwie godziny pracownicy przewoźnika próbowali połączyć oba składy, ostatecznie to im się nie udało. W tym czasie nie informowali dyżurnego ruchu o powodach tak długiego czasu wykonywania tych czynności. Dopiero, o godz. 2:02 maszynista dodatkowej jednostki poinformował dyżurnego ruchu że przesadzili ludzi do sprawnej jednostki i chcą zjechać w perony. Decyzja o przesadzeniu podróżnych nastąpiła wbrew zaleceniom dyżurnego ruchu. Po zjeździe w perony o godz. 2:10 i po zgłoszeniu gotowości pociągu do odjazdu, pociąg wyprawiono o godz. 2:18.
Dyżurny ruchu miał pełne prawo w trosce o bezpieczeństwo pasażerów oczekiwać na zapewnienie bezpiecznych warunków przesiadania przez przewoźnika w strefie infrastruktury kolejowej nie przystosowanej do takich operacji.
Karol Jakubowski
Zespół Prasowy PKP PLK