W kłopoty wpadła firma Tabor Szynowy Opole S.A., która przejęła produkcję wagonów po upadku zielonogórskiego Zastalu Wagony. Pracę może stracić nawet kilkadziesiąt osób. Załoga już dostaje wypowiedzenia.
Opolska firma Tabor Szynowy Opole S.A. zatrudnia w tej chwili około 600 osób. W Zielonej Górze produkuje wagony od maja 2003 r. To ona przejęła kontrakty po upadku spółki Zastal Wagony.
Dziś Park Przemysłowy "Zastal" żyje głównie z dzierżawy kilkudziesięciu tysięcy m kw. opolskiej firmie. Ta ma jednak duże trudności z dalszą produkcją. Zarząd Taboru Szynowego nie wyklucza, że pracę może stracić nawet kilkadziesiąt osób. - Kończymy produkcję ostatnich wagonów. Nowych zamówień nie ma. Firma musi ciąć koszty, więc zwolnienia są nieuniknione - potwierdza Jan Zakonek, dyrektor zakładu w Zielonej Górze. Wypowiedzenia z pracy już dostało 15 osób. Jako pierwsi pracę stracą pracownicy administracji. - Na razie nie zwalniamy ludzi zatrudnionych bezpośrednio przy produkcji. Tego staramy się unikać. To nie zmienia sytuacji, że wszystko opiera się na zamówieniach. Przeprowadzamy restrukturyzację zatrudnienia, ponieważ mamy problemy ze zdobyciem nowych kontraktów - wyjaśnia szef zakładu.
Prawdopodobnie na kilkunastu zwolnieniach się nie skończy. Nieoficjalnie mówi się o sześćdziesięciu miejscach pracy. - Słyszeliśmy, że w tym miesiącu zwolnienia dostanie 29 osób. W przyszłym miesiącu ma odejść kolejne tyle - mówią pracownicy firmy.
Do tej pory głównym odbiorcą wagonów produkowanych w fabryce była niemiecka kolej i polskie PKP Cargo. - W ostatnich tygodniach sporo zamieszania wywołały zmiany personalne we władzach spółki PKP. Nowi ludzie na razie nie ogłaszają żadnych przetargów. Podobno niedługo mają coś ogłaszać, jednak procedury są sformalizowane. Nie wiadomo, ile czasu to zajmie - tłumaczy Zakonek.
Zapewnia, że do tej pory fabryka zamierza postawić na marketing. Zakonek dodaje, że koszty produkcji podnoszą także wysokie rachunki za dzierżawę ziemi i budynków w Parku przy dworcu PKP. - Próbowaliśmy negocjować warunki wykupu ziemi i nieruchomości, ale nie doszliśmy do porozumienia. Już zmniejszyliśmy powierzchnię na której produkujemy, ale mimo wszystko koszty są ogromne. A to sprawia, że nasze oferty nie zawsze są konkurencyjne - dodaje Jan Zakonek.
Tymczasem część pracowników firmy już zaczęła szukać dla siebie nowego zajęcia. - Zgłaszają się do nas pracownicy tej firmy. Pytają o pracę albo o możliwości przejścia na wcześniejszą emeryturę - opowiada Bogusław Radzio, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Zielonej Górze. Uspokaja, że pracodawca, który zamierza zwolnić więcej niż 10 proc załogi powinien zgłosić to w Urzędzie Pracy. Takie informacje do PUP-u jeszcze nie dotarły.
- Boję się o pracę, ale mam nadzieję, że wielkich zwolnień nie będzie. Przypominam sobie, że podobny kryzys zakład przeżywał w ub. roku. Wtedy jednak nie doszło do grupowych zwolnień. Może i tym razem wyjdziemy z kryzysu - mówi pan Tomasz, jeden z pracowników zakładu.