- Obserwując niemal euforyczne przyjęcie przez media wiadomości o uruchomieniu połączenia Gorzów-Zielona Góra, przypominają się archiwalne nagrania Dziennika Telewizyjnego z okresu gierkowskiej propagandy sukcesu - uważa Michał Obiegło - prezes Zachodniego Ośrodka Polityki Regionalnej.
Od grudnia br., wraz ze zmianą rocznego rozkładu jazdy, uruchomione zostaną bezpośrednie pociągi w relacji Zielona Góra – Gorzów Wielkopolski. Pisaliśmy o tym tutaj.
- W sprawie połączeń Gorzów-Zielona prawie na pewno jest więcej pytań i wątpliwości niż odpowiedzi. Bo właściwie po co od razu aż cztery połączenia dziennie, skoro dotychczas nie funkcjonowało żadne? Czy nie przypadkiem dlatego, by przyzwyczaić pasażerów do tego kierunku i docelowo dowozić pasażerów do Zielonej Góry? Wzmacniając potokami pasażerskimi tę stację i drenując ich z Gorzowa, dodajemy tylko kolejny argument zwolennikom, iż w Gorzowie nic się nie opłaca. Bo po co właściwie uruchamiać połączenia dalekobieżne z i do Gorzowa, skoro "wygodnie" mogą dojechać do węzłów przesiadkowych? - pyta obiegło.
- Oficjalne dane Urzędu Marszałkowskiego pokazują, iż ok. 45 % wszystkich pasażerów korzystających z usług przewoźnika Przewozy Regionalne podróżowało linią nr 203 z na odcinku Kostrzyn-Gorzów-Krzyż. Jasno widać więc, gdzie są największe potrzeby, a połączenie stolic województwa to bardziej odpowiedź na potrzebę "ulubuszaniania" niż realne potrzeby pasażerów, którzy często zmuszeni są podróżować w bydlęcych warunkach z Gorzowa do Poznania - pisze w liście do "Gazety Wyborczej" Obiegło.
- Wątpliwa wydaje się również wygoda wspomnianego połączenia. Znakomity szynobus Link, produkcji polskiej firmy Pesa , został mocno zubożony przez mało precyzyjne wymogi przetargu. Fotele w rzeczywistości są bardzo twarde i po niedługim czasie bardziej ma się ochotę stać niż siedzieć. W nowych szynobusach jest tylko 108 miejsc siedzących (plus 26 uchylnych), czyli mniej niż w obecnie kursujących pojazdach - pisze prezes Zachodniego Ośrodka Polityki Regionalnej.
- Co tam jednak głosy ludzi, urzędnik jak zwykle wie lepiej, a marszałek Polak najlepiej. Bałamutny jest fakt, że nie stać nas było, skoro województwo do lotów z Babimostu dopłaca rocznie ok. 8 mln zł, czyli mniej więcej tyle, ile kosztuje jeden szynobus. Obserwatorom umknął jeszcze jeden smutny fakt. W dniu uruchomienia połączeń pomiędzy stolicami województwa zniknie TLK Lubuszanin z Gorzowa i Zielonej Góry do Warszawy obsługiwany przez PKP Intercity. W tej sprawie protestów i lamentów marszałek Polak nie było - konkluduje Obiegło.
Więcej