Pięć pojazdów sprowadzonych do Polski przez Sigmę Tabor z myślą o sprzedaży Kolejom Śląskim zostało wstawionych na licytację. Chcą je kupić Przewozy Regionalne. Tymczasem górnośląskie wodociągi sprawdzą, czy nie chodzi o tabor przekazany im kiedyś w zastaw.
To nie była prosta sprawa. W połowie 2012 r. ówczesny marszałek Adam Matusiewicz zdecydował się anulować przetarg na wybór przewoźnika w województwie i powierzyć pracę eksploatacyjną Kolejom Śląskim, które wówczas kursowały tylko po jednej linii. Przewoźnik rozpoczął gorączkowe starania o jakikolwiek tabor.
Do pomocy ruszył kontrowersyjny przedsiębiorca Zbigniew Majcherek, który obiecał sprowadzić z zachodu używane pociągi spalinowe: jednoczłonowe DH1, dwuczłonowe DH2 i trzyczłonowe VT614. Choć linie na Śląsku są zelektryfikowane, tylko tabor spalinowy można było w miarę szybko dopuścić do eksploatacji w Polsce.
Koleje Śląskie rozpisały przetargi, do których stanęła tylko należąca do Majcherka Sigma Tabor. Pociągi jednak nie dotarły na Śląsk w terminie. Do grudnia dostarczono tylko kilka DH1 i DH2 i żadnego VT614. Zamiast nich podstawiono tabor zastępczy – pożyczone na ostatnią chwilę najstarsze pociągi EN57, które miały na miejscu likwidowane właśnie śląskie Przewozy Regionalne. Ostatecznie dwa VT614 przyjechały do Polski, ale nigdy nie jeździły z pasażerami.
Raport TOR ujawnia nieprawidłowości
Przed rokiem Zespół Doradców Gospodarczych TOR na zlecenie Kolei Śląskich przeprowadził audyt spółki-córki Kolei Śląskich – Inteko, która miała zorganizować tabor dla przewoźnika. Wyniki były zatrważające – prezes Inteko podpisywał niekorzystne umowy, a Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów straciło na interesach ze spółką miliony złotych.
Zarząd Inteko, które nie miało pieniędzy, postanowił zaciągnąć kredyty na zakup taboru. Jednak banki nie chciały ich udzielić. Wzięły to na siebie znów Koleje Śląskie, które wpłaciły ok. 1,9 mln zł kaucji pieniężnej. Gdy Inteko nie spłaciło pożyczki, zajął ją bank. Wtedy kolejne kredyty zabezpieczyło Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów – na 7 mln złotych, oraz zgodziło się na przystąpienie do długu w wysokości prawie 5 mln złotych.
Ponieważ Inteko nie miało z czego spłacać długów, w wyniku przewłaszczeń GPW przejęło zabezpieczenie na taborze. W sumie ma prawa do ośmiu pojazdów VT614 i cztererch DH1 i DH2. Dlatego zaskakiwać może ogłoszenie o licytacji taboru, planowanej na 5 lutego na bocznicy Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych.
Czyj jest ten tabor?
Komornik Sądowy przy Sądzie Rejonowym w Brzegu poinformował przedwczoraj, że wystawi na licytację dwa pociągi VT614, dwa DH2 i jeden DH1. Ich wartość oszacował na 2,2 mln zł za trzyczłonowe VT614, 710 i 800 tys. zł za DH2 i 631 tys. zł za DH1. Cena wywoławcza wynosi 3/4 wartości szacunkowej.
Komornik nie informuje, kto jest dłużnikiem, a kto wierzycielem, ale nie są to ani wodociągi, ani Koleje Śląskie. Tymczasem raport ZDG TOR ujawnił, że własność pociągów jest rozmyta. Dlaczego zostały wystawione na sprzedaż? – Podjęliśmy działania sprawdzające, czy to są „nasze” pociągi, bo z dokumentacji dostępnej w Internecie to nie wynika. Sprawę zbada na miejscu pracownik kancelarii prawnej – poinformował „Rynek Kolejowy” Piotr Biernat, rzecznik prasowy górnośląskich wodociągów. Zapytaliśmy też w biurze komornika – nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że były wątpliwości co do własności składów, ale nie przedstawiono na nie żadnych dokumentów.
Tymczasem spalinowe pociągi mogą kupić Przewozy Regionalne. – Nie podjęliśmy żadnych ostatecznych decyzji w tej sprawie, ale rozważamy wzięcie udziału w licytacji trzech pojazdów: dwóch szynobusów typu DH2 i jednego typu DH1. Tabor ten mógłby być użytkowany przez Oddział PR w Gdyni – mówi nam rzecznik przewoźnika Michał Stilger.