Obniżenie stawek dostępu do symbolicznej złotówki dla wszystkich przewoźników pasażerskich kosztowałoby ok. 970 milionów złotych. – To w skali kraju bardzo małe pieniądze, dużo mniejsze, niż wydajemy choćby na dotowanie Telewizji Polskiej, a umożliwiłoby Polkom i Polakom tańsze podróże do pracy, a przewoźników zachęciło do rozwoju połączeń – uważa poseł Franek Sterczewski, który złożył z grupą posłów interpelację w tej sprawie do ministra infrastruktury.
Poseł Franciszek Sterczewski wraz z grupą posłów Koalicji Obywatelskiej i Lewicy w połowie stycznia, gdy
trwała burza o podwyżki cen biletów PKP Intercity, spytał ministra infrastruktury, czy planowane jest obniżenie opłat za dostęp do torów do poziomu symbolicznej złotówki, oraz czy przed podwyżką cen biletów w PKP Intercity rozważano takie rozwiązanie. Pytali również, jakie inne zmiany w funkcjonowaniu PKP PLK są planowane, aby obniżyć ceny biletów.
Posłowie chcą obniżki stawek w reakcji na kryzys inflacyjny
– Nie ma wątpliwości, że kolej jest przyszłością transportu. Z wielu powodów, klimatycznych, ekonomicznych i urbanistycznych, komunikacja zbiorowa powinna być promowana. Tymczasem państwowe spółki zajmujące się szeroko pojętą organizacją kolei nie są w stanie dostosować się do potrzeb pasażerów i pasażerek. Jednym z takich błędów są zbyt wysokie opłaty za dostęp do torów pobierane przez PKP PLK – podkreślali posłowie, dodając, że ich zdaniem działania PKP PLK, PKP SA i PKP Intercity są "nieskoordynowane i wręcz chaotyczne".
Jak zaznaczali parlamentarzyści, udział kosztów bezpośrednich stanowiących bazę dla projektu cennika zarządcy w kosztach zarządcy związanych z zapewnieniem usług minimalnego dostępu do infrastruktury kolejowej wynosi 25,7%. – Eksperci i ekspertki wskazują, że tory powinny być udostępniane przewoźnikom za symboliczną złotówkę. Pozwoliłoby to obniżyć ceny biletów kolejowych o ok. 15% – pisali wnioskodawcy w interpelacji, dodając, że pozwoliłoby to w praktyce pokryć podwyżki wprowadzone przez PKP Intercity w styczniu 2023 r (z
których ostatecznie przewoźnik się wycofał), a kwota niemal dorównałaby poziomowi inflacji.
W odpowiedzi na interpelację wiceminister ds. kolei Andrzej Bittel pisze, że obniżenie do symbolicznej złotówki ww. poziomu opłat za dostęp do infrastruktury kolejowej spowoduje (...) bezpośrednią konieczność zwiększenia dofinansowania PLK z budżetu państwa. Jest to jedyne wytłumaczenie – dalej czytamy bowiem, że bez dodatkowej dotacji dla PLK nie dałoby się utrzymać standardu infrastruktury kolejowej. Minister dodaje, że PKP Intercity w 2022 roku pobiło rekord frekwencji – nie wspomina jednak, że dotacja do działalności tego przewoźnika wzrośnie o ok. 300 mln zł rocznie (przed dodatkowymi transferami na 2023 rok).
Minister Bittel precyzuje, że udział stawek dostępu do infrastruktury kolejowej w kosztach przewoźników pasażerskich wynosił średnio ok. 16%, a średnia wysokość stawki sieciowej za minimalny dostęp do infrastruktury zarządcy PKP PLK spadła z poziomu 8,7 zł/pockm w rozkładzie jazdy 2017/2018 do 8,3 zł/pockm w rozkładzie jazdy 2018/2019. Dodał również, że według opracowania organizacji IRG-Rail stawki dostępu do infrastruktury kolejowej w Polsce kształtowały się na poziomie ok. 2 euro/pockm, co plasuje nasz kraj pod względem ich wysokości na 14 miejscu spośród 27 Państw członkowskich Unii Europejskiej.
Zdaniem wiceministra, ceny biletów kolejowych mogłyby spaść, gdyby Komisja Europejska zgodziła się zawiesić koszt zakupu uprawnień do emisji COշ dla kolei. – Biorąc pod uwagę zaangażowanie Komisji Europejskiej w rozwój kolejowych przewozów pasażerskich jako transportu sprzyjającego środowisku naturalnemu, wydaje się, że Komisja powinna odnieść się do sprawy – uważa minister Bittel.
970 mln zł za prawie zerowe stawki. "To mniej, niż dajemy na TVP"
Jak podał minister w odpowiedzi na interpelację, obniżenie stawek dostępu do infrastruktury kolejowej dla przewoźników pasażerskich do „symbolicznej złotówki” za pociągokilometr wymagałoby równoczesnego zwiększenia dofinansowania do spółki PKP PLK w 2023 roku o co najmniej 970 mln zł.
Eksperci uważają, że nad wydaniem takiej kwoty na wsparcie kolei należałoby się co najmniej zastanowić. Jak wskazuje Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej, do samych połączeń PKP Intercity
dopłacimy w tym roku dodatkowe 620-670 mln złotych (oprócz zaplanowanego już wcześniej wzrostu dotacji PSC z 1 do 1,3 mld złotych). – To są kwoty nieistotne w zestawieniu z tym, ile budżet państwa stracił na obniżeniu stawki VAT na paliwa w ubiegłym roku – wskazuje Majewski. Zdaniem prezesa Fundacji ProKolej, ministerstwo zbyt mało interesuje się tym, jakie są warunki wszystkich przewozów kolejowych, nie tylko dalekobieżnych – a przecież przewoźnicy samorządowi znacząco podnieśli ceny swoich biletów. Co więcej, połączenia dalekobieżne często mają charakter incydentalny, a codzienne dojazdy do szkoły czy pracy to domena takich spółek jak Polregio czy Koleje Mazowieckie. Jak dodaje Jakub Majewski, Ministerstwo Infrastruktury to resort odpowiedzialny za wszystkie podróże, a nie "Ministerstwo od PKP Intercity".
– Odpowiedź na tę interpelację pokazuje, że symboliczna złotówka za dostęp do torów to w skali budżetu państwa niewielkie pieniądze – dwa razy mniej od dotacji, którą otrzymuje Telewizja Polska. Tak naprawdę stać nas na to, żeby obniżyć stawki prawie to zera, co miałoby wielki wpływ na obniżenie cen biletów – mówi "RK" Franciszek Sterczewski, autor interpelacji. Jak dodaje, mogłoby to zachęcić przewoźników do znacznego zwiększenia liczby połączeń poza godzinami szczytu i na mniej popularnych trasach, zmniejszając wykluczenie transportowe.
– Intencją stojącą za naszą interpelacją było szukanie sposobów na ułatwienie Polkom i Polakom korzystania z transportu publicznego, szczególnie w czasie gdy inflacja jest dwucyfrowa – dodaje poseł. – Rząd daje kolejne miliardy złotych na infrastrukturę drogową, a kolej i ogólnie transport publiczny jest traktowany po macoszemu, potrzebny jedynie, by przeciąć wstęgę na konferencji prasowej. Nie ma realnej, codziennej troski o pasażerów – podsumowuje Sterczewski.