Krótki pobyt w Londynie nieuchronnie kieruje oko na transport publiczny, jako że największa metropolia w Europie bez niego radziłaby sobie znacznej gorzej, no, a poza tym tu jest ojczyzna kolei z XIX, jak na Europę znacjonalizowanej stosunkowo późno, bo po II wojnie. Jest to też miejsce najdalej zaawansowanych prób liberalizacji i prywatyzacji kolei pod koniec XX wieku – pisze Tadeusz Syryjczyk.
W porównaniu do Warszawy i Polski najbardziej rzuca się w oczy jakość informacji, zwłaszcza w metrze, ale nie tylko, i to pomimo że w Polsce uczyniliśmy ostatnimi laty duży krok na przód.
Zacznijmy od jakości rozkładów jazdy, zwłaszcza kolei aglomeracyjnych. Mam na myśli zarówno rozkład jazdy jako taki, jak też sposób jego prezentacji (broszury, składanki oraz plakaty stacyjne). Sądzę, że pierwotnym problemem jest właśnie eliminacja opróczy. Co to za jeden ten oprócz? Użycie słowa oprócz w charakterze rzeczownika (ten oprócz, tego oprócza, te oprócze…) określającego pociąg, który kursuje w dni robocze oprócz jakichś tam dni albo codziennie oprócz… albo kursuje tylko w okresie… z wyjątkiem… itd., słusznie lansuje pan Bolewski z Wrocławia, związany z tamtejszą politechniką, a ostatnio z Kolejami Dolnośląskimi. Postuluje on zresztą przepędzenie opróczy z naszej sieci kolejowej. A że nazwanie problemu bywa pierwszym krokiem do jego rozwiązania, takie słowotwórstwo jest chyba słuszne i prof. Miodek powinien wybaczyć. Można by na przykład wprowadzić opłaty za wszystkie dni, obojętne ile dni w roku pociąg jedzie, a w każdym razie pierwszeństwo przy układaniu rozkładu jazdy powinny mieć pociągi niebędące opróczami.
Oprócz brzmi nieco pejoratywnie i słusznie. Taki pociąg ma swój rozkład jazdy słabo zrozumiały, trudny do zapamiętania, niemożliwy do przyzwyczajenia się i raczej nie przyciąga pasażerów do kolei. Jego złośliwość polega też na tym, że utrudnia skomunikowania oraz źle wpływa na regularność rozkładu jazdy innych pociągów. Zajmując trasę o dogodnej porze dnia w niektóre tylko dni roku, stawia organizatorów innych połączeń wobec pytania bez dobrej odpowiedzi. Prosi się bowiem, aby pociąg trasowany na zlecenie innego operatora umieścić w tej luce w dniach, które ten oprócz ignoruje, a w pozostałe dni w gorszym czasie, który oprócz pozostawił wolny. Jednak wtedy zamiast jednego porządnego pociągu kursującego codziennie pojawiają się aż dwa oprócze i zaraza szerzy się dalej. Innym wyborem jest gorszy czas kursowania we wszystkie dni. Tym sposobem to właśnie oprócze całkowicie opanowały rozkład jazdy w Polsce i pociągu bez odsyłacza do mniej lub bardziej zrozumiałej adnotacji o czasie kursowania, która znajduje się u dołu tabeli lub plakatu rozkładu jazdy, można ze świecą szukać. Pociąg nie będący opróczem jest wyjątkiem, choć powinien być regułą. Tymczasem przegląd rozkładów jazdy, broszur licznych przewoźników obsługujących połączenia wokół Londynu oraz plakatów na stacjach pokazuje, że na Wyspach oprócze nie przyjęły się, a ich populacja jest znikoma. Owszem, rozkład jazdy zarówno tabelaryczny dla każdej linii, jak i plakatowy dla każdego kierunku podzielony jest na trzy części: poniedziałek – piątek, sobota, niedziela. Zwiększa to objętość, ale – nawet w naszym skomplikowanym rozkładzie – wyeliminowałoby zdecydowaną większość odnośników. Jednak brytyjski system idzie dalej i po takim podziale nie ma już w zasadzie żadnych wyjątków. W broszurze opisującej kilka linii po kilkadziesiąt pociągów w każdej dobie znajdzie się czasami kilka opróczy w rodzaju kursuje od… do… albo wyliczenie dni tygodnia. Czasem jest jedna tablica od poniedziałku do soboty i wtedy jest kilka przypadków jazdy tylko w soboty albo z wyjątkiem sobót. W sumie jednak populację opróczy oceniałbym na nie więcej niż 5% pociągów, oczywiście po uwzględnieniu podziału na poniedziałek – piątek, soboty i niedziele. Niektóre rozkłady zawierają ostrzeżenie o możliwości odstępstw w dni świąteczne. Nawiasem mówiąc, zarówno krakowski ZIKIT, jak i warszawski ZTM, podobnie jak wielu innych organizatorów transportu miejskiego w Polsce, przyjęło podobną regułę trzech rozkładów (pon. – pt., sobota i dzień świąteczny).
Na to wszystko nakłada się sztywny cykl. Pomimo oczywistego większego obciążenia w szczycie porannym, niezmieniony cykl na ogół trwa do popołudnia, zapewniając pasażerom jadącym poza szczytem wyższy komfort. Obok poprawy komfortu umożliwia to wstawienie kolumny z tekstem: odjazdy w tych samych minutach każdej godziny zamiast kilkunastu typowych, a co za tym idzie zmniejszenie i uproszczenie tablicy.
Ma to swoja cenę. Przy okazji badania efektywności kolei brytyjskich na tle kontynentalnych stwierdzono, że na kontynencie jest więcej pociągów kursujących w określone dni, np. nauki szkolnej (np. Francja), dzięki czemu wozi się mniej powietrza i przeciętne wypełnienie pociągu to 200 osób, za to na Wyspach rozkłady są bardziej regularne, ale wozi się w pociągu średnio tylko 125 osób i dotacja na pasażera jest większa. W Polsce harmonijnie łączymy wady tych dwu rozwiązań: mamy kontynentalny, skomplikowany rozkład jazdy i jednocześnie wozimy mniej ludzi – średnio 128 na pociąg, czyli więcej dopłacamy.
Na jakość informacji wpływa nie tylko rzeczywisty rozkład jazdy, sposób prezentacji, ale i informacja na stacjach. Pod tym względem czynimy postępy, jednak jest jeszcze spora luka. Gdy obejrzeć rozliczne tablice informacyjne na nowym dworcu głównym w Krakowie wrażenie jest bardzo dobre. Jednak nadspodziewanie wiele osób pyta, gdzie są kasy. Położone na uboczu, zamarkowane w głównym ciągu pieszym piktogramem zrozumiałym dla stałych bywalców, trochę giną przed oczyma tego, kto jest tu po raz pierwszy.
Podobnie w metrze w Warszawie – na stacji przesiadkowej, na razie jedynej, w zasadzie wszystko jest w porządku. Pytanie, czemu za pierwszym razem przy próbie przesiadania się z pierwszej linii na drugą jednak wyszedłem poza bramki i wchodziłem przez bramki z powrotem? Pod schodami jest ukośna strzałka, ale to niekoniecznie rozumie się jako wskazanie do ich ominięcia i posuwanie się dalej peronem, na końcu którego jest droga na perony drugiej linii. Wczoraj zauważyłem zupełnie analogiczny układ przesiadkowy na Canada Water w Londynie. Też ukośna strzałka w prawo, ale dla mniej domyślnych na drogowskazie do docelowej linii metra napis: idź dalej wzdłuż peronu, rozwiewający wątpliwości zrodzone przez ukośną strzałkę – czy wejść na schody i za nimi w prawo, czy ominąć schody. Mała rzecz a cieszy, zwłaszcza że przy pojedynczym bilecie wyjście poza bramki kosztuje.
Wydaje się, że administratorzy metra i kolei w Londynie przyjęli też mniej optymistyczne niż warszawskie metro założenia co do stanu wzroku pasażerów. Napisy są większe, linie liter grubsze.
Warto zapamiętać, że w przypadku klarowności informacji pasażerowie nie obrażają się, gdy założyć, że są nieco ślepi, bez wyobraźni i pierwszy raz w mieście.