Škoda Transportation kończy właśnie dostawę sześciu zestawów push-pull (ostatni zestaw zostanie dostarczony w ciągu najbliższych tygodni) na rynek niemiecki. Tym samym kończy się przygoda Škody związana z tym niezwykle ciekawym, ale też arcytrudnym kontraktem.
Kontrakt na dostawę 6 piętrowych zestawów push-pull Bawaria podpisała z producentem w 2013 roku. Za 110 milionów euro Škoda miała dostarczyć sześć sześciowagonowych zestawów push-pull (z lokomotywami) z przeznaczeniem dla linii Monachium – Ingolstadt – Norymberga. Po tej linii dotąd kursowały wyłącznie pociągi dużych prędkości i wagonowe składy RE z prędkością ograniczoną do 160 km/h.
Zamysłem bawarskiego zarządu transportu było to, by na linii były obecne także pojemne pociągi Regional Express, które kursowałby dłużej niż składy ICE, ale szybciej niż istniejące pociągi RE. Na linii KDP zaplanowano też kilka postojów na kilku stacjach (pełniących rolę podobną do np. Włoszczowy Północ czy Opoczna na CMK). Pierwotnie zamówiono pojazdy do prędkości 200 km/h, ale z przyczyn prawnych wagony homologowano do prędkości 190 km/h (lokomotywy na 200 km/h, ale cały zestaw i tak nie może przekroczyć 190 km/h).
Niestety, procedury, którym sprostać musiała Škoda, w tym zmieniające się zasady TSI, sprawiły, że pierwsze zestawy zaczęły wozić pasażerów, zamiast w grudniu 2016, w grudniu roku 2020. Na domiar złego koronawirus miał wpływ na częstotliwość kursowania pociągów. Zrezygnowano też z hucznego wprowadzania do ruchu pojazdów. W połowie czerwca wszystkie sześć zestawów zostało wprowadzonych do ruchu. Jest więc okazja do przejażdżki z mozołem wprowadzonymi do ruchu pojazdami.
Jak podróżuje się czeskimi push-pullami?Pierwsze, co rzuca się w oczy w wagonach, to olbrzymie, jednoskrzydłowe drzwi. To rozwiązanie ma zapewnić wysoką ich szczelność, co nie jest bez znaczenia w przypadku mijania się pociągów, zwłaszcza w tunelach. A tych jest na linii z Norymbergi do Monachium bardzo dużo.
Wnętrza wagonów, zarówno na dolnym pokładzie, jak i górnym, jest bardzo obszerne. Na obu pokładach mieszczą się z powodzeniem nawet wysokie osoby, a osoby bardzo wysokie bez problemu znajdą sobie miejsce w jednopokładowej przestrzeni pośredniej. W przedziałach pierwszej klasy miejsca jest jeszcze więcej.
Trudno przyczepić się do sposobu wykończenia pojazdu wewnątrz. To, co zrobiła Škoda nie odstaje od światowej czołówki producentów taboru. Niemcy zażyczyli sobie dość prostych rozwiązań kolorystycznych, z prostymi, ładnymi sufitami i półkami na bagaż z systemem rezerwacji miejsc. Odstaje od tego oczywiście kącik dla dzieci, zbudowany na krańcach wagonów. Tam gdzie miejsca na siedzenia, np. z uwagi na poprowadzenie schodów, zabrakło, pojawiły się raki na bagaż. Schody zbudowano w wagonach w inny sposób niż np. w wagonach Twindexx. W porównaniu do nich zajmują one więcej miejsca i są kręte, należy więc wchodzić na górny pokład poświęcając tej czynności nieco więcej uwagi. Polscy czytelnicy zauważyli już, że niektóre z siedzeń nie są umieszczone przy samych oknach, co może być postrzegane jako mankament.
Sporo jest miejsca na rowery, wózki dziecięce i inwalidzkie. W tych wagonach dostęp do miejsc jest bezbarierowy. Co bardzo ważne – w projektowaniu przestrzeni dla cyklistów brały udział stowarzyszenia rowerzystów, dzięki czemu przestrzeń tą zaaranżowano niemal wzorcowo. W Polsce niestety z rad rowerzystów się nie korzysta, o czym najlepiej świadczy źle zaaranżowana przestrzeń rowerowa np. w modernizowanym ED74.
Cicho i wygodnieW dniu, w którym miałem okazję jechać pociągiem, na zewnątrz były 33 stopnie Celsjusza. Przesiadka ze starszego wagonu Bombardiera do wagonu Škody była niezwykłą ulgą. Wagony Škody, posiadają klimatyzatory, które bez problemu dawały sobie radę ze schłodzeniem olbrzymiej przestrzeni – w wagonach Bombardiera, którymi podróżowałem do Norymbergi, było z tym różnie.
Wagony są bardzo ciche, a cały zestaw ma więcej niż zadowalające przyspieszenie. Jak wspomnieliśmy wcześniej, pociągiem poruszamy się z maksymalną prędkością 190 km/h. Z tą prędkością podróżuje się bardzo przyjemnie, dzięki dobremu wyciszeniu pojazdu, także na dolnych pokładach. Zastosowane siedzenia są typowe dla pociągów regionalnych i międzyregionalnych w Austrii i Niemczech. Dla czasu przejazdu równego godzinie i 40 minutom zapewniają wystarczający komfort, a w klasie pierwszej dają o wiele więcej.
Co ciekawe – w pociągu nie ma Wi-Fi, są za to wzmacniacze sygnału GSM. Koleje Niemieckie doszły do wniosku, że takie rozwiązanie jest prostsze w obsłudze, a 90% pasażerów i tak korzysta ze swojego internetu w urządzeniu mobilnym.
Więcej o lokomotywach serii 102
pisaliśmy tutaj. Warto przypomnieć, że dostawców piętrowych zestawów push-pull
będzie szukać także PKP Intercity. Wkrótce dowiemy się, czy czeski producent spróbuje swoich sił przy tym kontrakcie.