Zdaniem Pawła Czumy, rzecznika prasowego Urzędu Miejskiego Wrocławia, ostatnia decyzja ministra Sławomira Nowaka w sprawie KDP w Polsce to „dramat dla stolicy Dolnego Śląska”. Jak dodaje Czuma, miasto prowadzi już rozmowy z Łodzią, Poznaniem i Kaliszem w sprawie „zmiany tej krzywdzącej decyzji”.
- Minister Nowak nie "odłożył" w czasie budowy KDP, on ją po prostu odwołał. Jako minister nie ma jednak przecież kompletnie żadnego wpływu na to, co będzie działo się na polskich kolejach po roku 2030. Dla Wrocławia to dramat. Po 66 latach po wojnie nie mamy bezpośredniego połączenia klejowego z Warszawą, a podróż do stolicy trwa od 5 do 7 godzin, a to przecież tylko 350 km. To tym bardziej żenujące, że przed wojną pociąg z Wrocławia do Berlina (ten sam dystans) pokonywał trasę w 2 godziny i 45 minut – podkreśla Czuma.
- Minister Nowak sprowadza temat KDP do problemu mrzonki dla bogatych, a to błąd. Mówimy przecież o objęciu systemem trzech dużych miast, dynamicznie rozwijających się regionów i kilkunastu milionów Polaków mieszkających wzdłuż tej trasy – argumentuje Czuma.
- Według ministra Nowaka trzeba najpierw wyremontować istniejący system torowisk i zmodernizować tabor. Słusznie, tylko idąc tym tokiem myślenia rząd powinien natychmiast zastopować budowę autostrad i zabrać się za remonty tysięcy kilometrów szos, które są przecież w opłakanym stanie – zaznacza Czuma.
- Będziemy robić co w naszej mocy, by zmienić tą krzywdzącą decyzję. Rozmawiamy z władzami Łodzi, Poznania i Kalisza, by razem próbować naprawić ten stan rzeczy – dodaje Czuma.