Projektanci i wykonawcy spierają się o to, dlaczego przed świętami pękły filary żelbetowe pod wyremontowanymi niedawno wiaduktami kolejowymi - czytamy w "Gazecie Wrocławskiej". Szef firmy Promost, która na zlecenie kolei przygotowała projekt przebudowy wiaduktów, sugeruje, że wykonawca prac, firma Skanska, nie zrobił wszystkiego zgodnie z tym projektem.
- Nie wiem, co dokładnie zrobiła Skanska, bo mnie przy tym nie było. Widziałem jedynie dokumenty. Na tej podstawie nie sposób powiedzieć nic pewnego. Niech pan sam tam pójdzie i zobaczy, ile wody wypływa z wnętrza tych filarów. Na pewno więcej, niż powinno z dobrze związanego betonu - powiedział "Gazecie Wrocławskiej" Edmund Budka, dyrektor Promostu.
Zgodnie z projektem słupy miały być wypełniane specjalnym rodzajem betonu o grubych ziarnach. A gdy on się skurczy, należało uzupełniać braki tzw. żywicą epoksydową. - Wykonawca użył materiału o nazwie mieszanka M38, który przypomina beton, ale zamiast żywicy epoksydowej uzupełniał mieszankę żywicą poliuretanową. Problem w tym, że to nie tylko inny materiał. Inna jest także technologia jego stosowania. Najpierw trzeba bowiem użyć wody dla zwilżenia podłoża, a dopiero potem aplikować piankę poliuretanową. Proszę pomyśleć, co robi woda, zamarzając w rurach podczas mrozów - dodał dyrektor Budka.
Skanska nadal upiera się, że zrobiła wszystko zgodnie z projektem, jednak żadnych konkretów nie podaje. - Do czasu zakończenia ekspertyz o szczegółach nic nie powiemy - powiedział Marcin Gesing, rzecznik prasowy firmy Skanska.
Żeby rozwiązać zagadkę pękania żelbetowych filarów, powołano wspólną komisję kolejarzy, projektantów i wykonawców. Zamówi ona specjalną ekspertyzę, żeby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało. Ustalane będzie również, czy Skanska zrobiła wszystko tak, jak nakazywał projekt, czy też, jak zasugerował projektant, użyła nie tej technologii i materiałów, jakie przewidział Promost. Dopiero po ekspertyzie będzie wiadomo, czy wiadukty trzeba będzie przebudowywać - czytamy w "Gazecie Wrocławskiej".
Więcej