Podczas transportu koleją min przeciwczołgowych między wojskowymi magazynami miało dojść do nieprawidłowości, w wyniku których środki wybuchowe na 11 dni zaginęły. To właśnie ta sprawa ma być powodem dymisji szefa wojskowego Inspektoratu Wsparcia, odpowiedzialnego m. in. za logistyczną obsługę oddziałów – twierdzą autorzy materiałów w Onecie oraz Wirtualnej Polsce. Nie ma jeszcze oficjalnego komentarza MON.
– Informujemy, że 9 stycznia 2025 r. decyzją Ministra Obrony Narodowej Szef Inspektoratu Wsparcia gen. dyw. Artur Kępczyński został odwołany ze stanowiska. Jednocześnie czasowe pełnienie obowiązków Szefa Inspektoratu zostało powierzone gen. bryg. Piotrowi Wagnerowi – poinformowało MON w komunikacie. Według portalu Wirtualna Polska dymisja generała, który Inspektoratem kierował od roku 2021, była spowodowana zaginięciem kilkudziesięciu min przeciwczołgowych podczas ich transportu koleją.
Powołując się na anonimowe źródła w wojsku i prokuraturze, autor materiału w WP Szymon Jadczak twierdzi, że latem ubiegłego roku po rozładunku na bocznicy pod Szczecinem w jednym z wagonów towarowych używanych do transportu min pozostawiono ich „co najmniej kilkadziesiąt”. Pociąg opuścił następnie bocznicę, by przez pewien czas krążyć po sieci kolejowej. Niezależnie od tego, na ile realne było zagrożenie wybuchem, sam fakt znalezienia się min poza kontrolą wojskowych stwarzał ryzyko, że dostaną się w niepowołane ręce.
Więcej szczegółów podaje Onet. Do przeoczenia min (ok. 200) miał przyczynić się pośpiech w ich rozładowywaniu, motywowany chęcią uniknięcia dodatkowych opłat za dłuższy postój składu PKP Cargo. Sytuacja miała, według dziennikarzy Onetu Marcina Wyrwała i Edyty Żymły, wydarzyć się 3 lipca ubiegłego roku, a miny – zostać odnalezione po 11 dniach na bocznicy magazynu Ikei na Podlasiu. W tym czasie przejeżdżały w cywilnym wagonie towarowym przez Szczecin, Poznań, Warszawę i Białystok. Według źródeł cytowanych przez autorów sposób, w jaki prowadzono wewnętrzne dochodzenie w sprawie incydentu, a następnie – śledztwo prokuratorskie (prowadzi je wydział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Szczecin Niebuszewo), skłonił dwóch objętych nim żołnierzy do prób samobójczych. Tylko jeden z nich przeżył.
Jak podaje WP, do odnalezienia min miało dojść „przypadkowo”, gdy wojsko otrzymało informację od osób postronnych. Generał Kępczyński miał zaś początkowo nie zgłosić incydentu, a osoby odpowiedzialne za prowadzenie dokumentacji rzekomo ją fałszowały. MON nie komentuje sprawy.
PKP Cargo (to ten przewoźnik
prowadzi transporty na zlecenie wojska) dystansują się od oceny zdarzenia. - Jako spółka zajmująca się przewozami towarowymi nie jesteśmy uprawnieni do oceny, czy wystąpiło jakiekolwiek zagrożenie w związku z transportem, o który Pan pyta. Obecnie w tej sprawie toczy się prokuratorskie postępowanie, które ma na celu wyjaśnienie szczegółów tego zdarzenia - odpisała
zastępca dyrektora Biura Promocji i Relacji Inwestorskich Julita Sołtysiak. Jak dodała, podczas przewozów koleją towarów niebezpiecznych, towarów wysokiego ryzyka, w tym m. in. materiałów wybuchowych, stosuje się zasady i procedury wynikające z Regulaminu dla Międzynarodowego Przewozu Kolejami Towarów Niebezpiecznych (RID), stanowiącego załącznik C do Konwencji o międzynarodowym przewozie kolejami (COTIF), oraz Ustawy o przewozie koleją towarów niebezpiecznych.
Pytania w tej sprawie wysłaliśmy także do PKP PLK (nie mają wiedzy o zdarzeniu), PKP SA, Urzędu Transportu Kolejowego i Ministerstwa Obrony Narodowej. Na razie nie otrzymaliśmy żadnych odpowiedzi (PKP Cargo zapowiedziały udzielenie ich najszybciej, jak to możliwe).