Warszawski ZTM opublikował ostatnio dane z pomiarów napełnienia nowej linii przez Most Północny, by udowodnić, że tramwaje nie jeżdżą puste. Wyniki „dwójki” jednak nie zachwycają. – W obliczu konieczności cięć w komunikacji miejskiej tej linii nie należało w ogóle otwierać – komentuje dr Michał Wolański z SGH.
Nowa trasa w jej obecnym kształcie nie zbiera na razie dobrych recenzji. Jednak ostatnio ZTM przekonywał na swojej stronie, że „wbrew obiegowej opinii zainteresowanie tramwajową linią 2 jest stosunkowo duże”. Świadczyć miały o tym liczby – według pomiarów w ciągu jednego dnia wkrótce po uruchomieniu korzystało z niej nieco ponad 2,5 tys. pasażerów. – Można to podzielić przez liczbę kursów, która w obecnym (feryjnym) rozkładzie wynosi ok. 240 w dzień roboczy (w obie strony – ZTM nazywa kursy półkursami). Daje to 10,5 pasażera na kurs, czyli liczbę do której przewozu wystarczyłby mikrobus. Należy podkreślić, że te dane dotyczą tylko dnia powszedniego – w święta może być jeszcze gorzej – zauważa dr Michał Wolański z Katedry Transportu SGH. Tymczasem nominalna pojemność Swinga wynosi 200 osób (w tym 28 na miejscach siedzących).
Jednocześnie Wolański chwali ZTM za to, że instytucja ta zaczęła ostatnio podawać dużo konkretnych danych liczbowych dla uzasadnienia podejmowanych działań. Niestety, często wartości te są wyrwane z kontekstu, co uniemożliwia zwykłym pasażerom ich interpretację. – Tymczasem na przykład 950 osób przewiezionych w kierunku na Tarchomin w godzinach popołudniowego szczytu to bardzo niewiele, w porównaniu z np. z linią autobusową 160, która w tym samym czasie przewozi ok. 5,7 tys. pasażerów na Targówek – stwierdza Michał Wolański. Jak podejrzewa, samo E-6, jadące obok tramwaju, ale na dłuższej trasie w głąb osiedla, może przewozić w szczycie popołudniowym 5-6 tysięcy podróżnych.
Zdaniem Michała Wolańskiego, żeby mówić o sukcesie, tramwaj musiałby przewozić przynajmniej 2,5-3 raza więcej pasażerów. – To i tak oznaczałoby średnio 25-30 osób na kurs, ale oczywiście sensowne byłoby również ograniczenie kursowania tramwaju w godzinach wczesnoporannych i wieczornych – wtedy z powodzeniem może zastąpić go linia 101 – mówi dr Wolański.
Czy da się jakoś zoptymalizować tramwaj na obecnej, niedokończonej trasie? – Moim zdaniem w obliczu konieczności cięć w komunikacji miejskiej, tej linii nie należało w ogóle otwierać. Przeciwnicy takiego rozwiązanie mówią, że utrzymywanie niewykorzystywanej infrastruktury też kosztuje, ale przecież przez wiele miesięcy zamknięta była chociażby linia z pętli Bielany w stronę Huty, czy ciągi ulic Słowackiego i Mickiewicza – podsumowuje Wolański. Jego zdaniem w dobie kłopotów finansowych i zapowiadanych cięć priorytetem powinno być zapewnienie godziwych warunków obsługi na istniejących liniach, cechujących się dobrym i stabilnym wykorzystaniem.