„Gazeta Wyborcza” pyta, dlaczego wielkopolskie szynobusy wciąż się psują. Niemal połowa z 22 pojazdów czeka na naprawę. Zdaniem władz województwa szynobusy już się zużyły. Eksperci twierdzą, że to niemożliwe.
Plaga awarii wielkopolskich szynobusów, które wożą pasażerów m.in. z Poznania do Wolsztyna i Wągrowca oraz na niektórych liniach wokół Leszna i Piły, rozpoczęła się z początkiem tego roku. Najczęstszą usterką jest niesprawna klimatyzacja lub układ hamulcowy.
Z 22 pojazdów sprawnych jest zazwyczaj od 10 do 14. Według prof. Marka Sitarza z Politechniki Śląskiej na 10 pojazdów może się zepsuć jeden, ewentualnie dwa, ale nie połowa. Jego zdniem w całej Europie nie ma podobnego przypadku. Wicemarszałek województwa Wojciech Jankowiak odpiera te zarzuty. W jego opinii przyczyną może być też wiek szynobusów: - Są już mocno wyeksploatowane, mają spore przebiegi. Wiadomo, że nie będą działać jak szwajcarskie zegarki – powiedział „Gazecie wyborczej.
„Gazeta” zauważa jednak, że najstarszych 9 szynobusów produkcji ZNTK Poznań zostało dostarczonych w 2002 roku, a pozostałe, produkcji PESY Bydgoszcz są jeszcze młodsze. Tymczasem ich żywotność to 30 lat. Jak zaznacza prof. Sitarz, 10-letni szynobus to jeszcze młody pojazd. Jego zdaniem powodem częstych awarii mogą być: wadliwa konstrukcja, fatalny stan torów albo złe serwisowanie.
Zarzuty o wadliwą konstrukcję stanowczo odrzuca Zbigniew Wojciechowski z PESY. Twierdzi, że w pojazdach wyprodukowanych przez bydgoski zakład nie zostały wykryte żadne wady. W dodatku żadne inne województwo nie skarżyło się na nie. Wpływ na awaryjność składów mógł mieć fatalny stan torów. Linie do Wolsztyna i Wągrowca należały do jednych z najgorszych w województwie, ale w tym roku ma się to zmienić, gdyż rozpoczął się ich remont. Jeśli chodzi o serwisowanie, to ostatnio zaszły w tym względzie istotne zmiany. Do niedawna pojazdy obsługiwane były przez Przewozy Regionalne, ale od jakiegoś czasu ich serwisem zajmuje się spółka Koleje Wielkopolskie.
Więcej