Brytyjski prywatny przewoźnik kolejowy Hull Trains stoi na krawędzi upadłości – podaje „Yorkshire Post”. Jedynym ratunkiem dla firmy i tworzonych przez nią 130 miejsc pracy ma być rządowe wsparcie finansowe. Firma negocjuje z rządem warunki udzielenia pomocy i termin wznowienia połączeń do Londynu.
Jak
informowaliśmy w marcu, brytyjski rząd przygotował rozwiązanie adresowane do operatorów kolejowych franczyz. Na okres pandemii mogą oni skorzystać ze stałych opłat za przewozy, wypłacanych przez okres pandemii koronawirusa z budżetu państwa. Maksymalna możliwa stawka tej rekompensaty to 2% bazy kosztowej franczyzy według umów sprzed pandemii. W zamian muszą zrzec się na jego rzecz osiąganych przez ten czas dochodów ze sprzedaży biletów. Taka oferta ma zapewnić podtrzymanie systemu kolejowego i ratować firmy przed bankructwami z powodu nagłego i niemożliwego do przewidzenia spadku popytu.
Otwarty dostęp bez pomocy
Z propozycji tej nie mogą jednak skorzystać operatorzy uruchamiający pociągi tylko w ramach otwartego dostępu – a takim właśnie jest Hull Trains. Już 30 marca firma była zmuszona zawiesić przewozy wobec ich nieopłacalności. Jej sytuację finansową pogarszała dodatkowo zrealizowana w 2019 r. duża inwestycja – zakup nowych spalinowo-elektrycznych zespołów trakcyjnych produkcji Hitachi.
Na coraz poważniejsze położenie przewoźnika zwróciło uwagę troje parlamentarzystów Partii Pracy. W apelu do ministra transportu Granta Shappsa wezwali do udzielenia spółce pomocy finansowej porównywalnej z tą, z jakiej mogą korzystać operatorzy franczyz. – Upadek Hull Trains będzie oznaczał likwidację 130 miejsc pracy w momencie, gdy stoimy wobec perspektywy najgłębszej recesji od dziesięcioleci – przestrzegają.
Za udzieleniem przewoźnikowi wsparcia wypowiada się też cytowany przez „Yorkshire Post” ekspert z zakresu transportu Adam Fowler. Jak podkreśla, większościowy udziałowiec (FirstGroup) nie dysponuje odpowiednimi środkami, by zapewnić Hull Trains płynność finansową. Utrzymujący się niski popyt na podróże (czego dowiodła niska frekwencja w pociągach innych operatorów po niedawnym częściowym zniesieniu restrykcji w poruszaniu się) nie daje firmie dużego pola manewru. Jak dodaje, znaczenie przewoźnika dla lokalnej gospodarki jest niemałe.
Ministerstwo rozmawia
Ministerstwo Transportu zapewnia, że trwają rozmowy z Hull Trains i First Group na temat sytuacji. Tematem negocjacji ma być także termin wznowienia kursowania. Resort podkreśla, że przewoźnik może skorzystać na zasadach ogólnych z wielu innych rozwiązań, adresowanych do firm zmagających się z trudnościami na skutek pandemii. Rozpoczęte już „odmrażanie” gospodarki powoduje powolne zwiększanie się popytu na transport, choć brytyjski rząd nadal zaleca pracę zdalną i podejmuje kroki mające zapobiec powstawaniu tłoku w pociągach i na dworcach kolejowych.
Dyrektor zarządzającej Hull Trains Louise Cheeseman zapewnia, że przewoźnik wspólnie z przedstawicielami rządu i partnerami branżowymi opracowuje plan stopniowego wznawiania połączeń. Jak deklaruje, gdy okoliczności pozwolą na ponowne uruchomienie pociągów, przewoźnik dołoży wszelkich starań, by zapewnić pasażerom i pracownikom bezpieczeństwo.
Hull Trains to jeden z najmniejszych brytyjskich przewoźników kolejowych, kursujący komercyjnie (w trybie wolnego dostępu) między Londynem a Hull i Beverley. Jak
pisaliśmy w ubiegłym roku, kłopoty firmy zaczęły się na długo przed pandemią: w roku 2018 problemy taborowe spowodowały serię opóźnień (wskaźnik punktualności spadł do zaledwie 68%) i odwołanie wielu kursów. Na pokładzie jednego z pociągów wybuchł nawet pożar. Antidotum na te trudności miał być zakup wspomnianych nowych jednostek Hitachi.