Na stacjach i przystankach kolejowych można już zobaczyć rozkład jazdy, który wejdzie w życie 9 czerwca. Liczba wariantów jest jednak tak duża, że pasażerom będzie bardzo trudno zorientować się w terminie odjazdu pociągu.
Problem poruszyliśmy już
w tekście opisującym rozkłady jazdy ze stacji Poznań Główny. Plakatowy rozkład ma tam 223 wyjaśnienia (w poprzedniej edycji – 181). To jednak nic przy Warszawie Śródmieściu – na wydruku możemy znaleźć aż 1207 adnotacji, mimo że rozkład będzie ważny tylko do końca sierpnia, czyli mniej niż trzy miesiące. Ta liczba powoduje, że rozkład zajmuje siedem dużych tablic. Dla sprawdzenia dni kursowania wybranego połączenia trzeba naprawdę się nachodzić.
– Odnośniki są w rozkładzie plakatowym (tylko na plakacie relacyjnym, który jest w postaci skróconej), ponieważ konieczne jest oznaczenie właściwych terminów obowiązywania danej wersji rozkładu jazdy. Z uwagi na wyjątkowo liczne prace na torach, należy odpowiednio opracować rozkład jazdy, przez co nie są możliwe te same "godzin odjazdów" czy przyjazdów przez okres korekty. Tak dużej dynamiki inwestycji i tym samym towarzyszących im zmian na torach, a co za tym idzie zmian w rozkładzie jazdy, jeszcze nie było –tłumaczy Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK.
Jeszcze bardziej absurdalny jest fakt, że w rozkładzie jazdy w formacie PDF, który można pobrać na portalu pasażera nie ma aktywnych odnośników. Każde połączenie trzeba sprawdzić ręcznie na dole pliku (PDF ma 34 strony). Do tego internetowy rozkład jazdy nie zgadza się z tym wywieszonym na stacji, bo ma "tylko" 834 wyjaśnienia. Rzecznik PLK radzi skorzystać z wyszukiwarki połączeń na Portalu Pasażera. – Wtedy pasażera otrzyma jednoznaczną informację i dane szczegółowe, bez odnośników – wskazuje.
Ale czemu umieszczać internetowy rozkład w tak niewygodnej formie? – Analizowane były różne sposoby umieszczania odnośników. Obecnie uważamy, że najkorzystniejsza jest ta zastosowana – ucina rzecznik PKP PLK.