Warszawski ZTM opublikował dane kontrolerów, którzy uczestniczyli w przetargu na usługi w nadchodzącym roku – imiona, nazwiska i adresy. Pytania jakie można sobie w tym przypadku stawiać to nie tylko, czy kontrolerom, często narażonym na agresję pasażerów jadących na gapę, nie zrobiono krzywdy. Nie mniej istotne jest, dlaczego miejska spółka szukając zwykłych pracowników, każe im startować w przetargu.
Wszystko wyszło na jaw nieco przypadkiem. Tym bardziej że przedstawiciele ZTM wskazują, że podobne dokumenty przetargowe są publikowane co roku. Dziennikarze różnych mediów dostali od internauty, korzystającego z adresu „kanarytomendy@o2” maila, w którym poza linkiem do ogólnodostępnych dokumentów przetargowych na stronie ZTM w dość agresywny sposób wyjaśnia co zawierają. „Oczywiście lista możliwości, co możemy zrobić z domowymi adresami mieszkań kanarów i do czego je wykorzystać jest dużo dłuższa i nieograniczona!...:)” – pisze. O samych kontrolerach wypowiada się obelżywie, zgodnie nazwą maila, z którego korzysta.
Kontrolerzy biletów nie są specjalnie lubiani, bo pasażerowie mają z nimi bliżej do czynienia przeważnie gdy nie mają biletu. A kara nigdy nie jest miła. Mało przyjemna jest też awantura, jakiej można stać się świadkiem, gdy przyłapany pasażer nie zgadza się z karą i próbuje się tłumaczyć. W zeszłym roku jednemu z kontrolerów odgryziono ucho. Dlatego warszawski ZTM prowadził niedawno kampanię mającą na celu ocieplenie wizerunku „kanarów”. W autobusach pojawiły się plakaty opisujące np. hobby niektórych z nich, a jesienią przez jeden dzień w kontrolera w metrze wcielił się Przemysław Saleta.
Teraz na warszawskiego organizatora transportu posypały się gromy, że publikując dane, wizerunku kontrolerów nie ociepla. Przeciwnie, wystawia ich na zagrożenie. Z oczywistych powodów np. policja nie publikuje domowych adresów swoich śledczych, którzy mogliby być narażeni na zemstę. Tymczasem w Warszawie, znając kontrolera z imienia i nazwiska, od razu wiemy gdzie mieszka. – Konieczność publikacji danych osób biorących udział w przetargu budziła nasze wątpliwości – tłumaczy Transportowi–Publicznemu.pl Magdalena Potocka z biura prasowego ZTM, pośrednio zgadzając się, że nie wszystko jest w porządku.
Więcej na portalu Transport-publiczny.pl