– Mamy dwa stacjonarne alkomaty do badania trzeźwości maszynistów – na STP i na linii. Jednym z zadań instruktorów (na każdej zmianie od trzech do pięciu) jest obserwacja zachowań maszynistów – mówi Krzysztof Malawko, rzecznik prasowy Metra Warszawskiego.
Trzeźwość maszynistów jest też badana zawsze w przypadku wystąpienia nietypowych, odbiegających od normy sytuacji. – W każdym przypadku zgłoszenia od pasażera o np. nierównym zatrzymaniu czy przycinaniu drzwiami maszynista jest poddawany badaniu trzeźwości. Taka procedura jest też stosowana przy wszelkich zdarzeniach z udziałem ludzi, nawet jeśli ewidentna jest wina pasażera – podkreśla Malawko. Rzecznik wskazuje tutaj np. przypadki niezachowania ostrożności przy wsiadaniu i wpadnięcia podróżnego w szczelinę pomiędzy peronem a pociągiem.
W Metrze obowiązuje zasada zero tolerancji dla nietrzeźwych pracowników. – Mieliśmy jeden przypadek wykrycia maszynisty, który stawił się do pracy po spożyciu alkoholu, jeszcze przed objęciem składu. Został zwolniony – mówi Malawko.
W historii warszawskiej kolei podziemnej zdarzyły się dwa przypadki, w których maszyniści mieli orzeknięty zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych za zdarzenia, które miały miejsce poza metrem. – W jednym przypadku pracownik został zwolniony, bo utaił ten fakt. W drugim maszynista od razu nas poinformował o zakazie, w efekcie czego utracił uprawnienia i został przesunięty na inne stanowisko – mówi Krzysztof Malawko. Jak dodaje, na pobłażliwość nie mogą liczyć także inni pracownicy. – Nie ma u nas stanowisk, od których nie zależy bezpieczeństwo. Jeżeli monter będzie nietrzeźwy i zrobi błąd podczas przeglądu pociągu, to może top przecież mieć wpływ na dalszą jazdę pociągu – stwierdza Krzysztof Malawko.