Pierwszy podkarpacki autobus szynowy bije wszelkie rekordy opóźnienia pisze Gazeta Wyborcza. Miał wozić pasażerów z Dębicy do Stalowej Woli jeszcze w grudniu zeszłego roku, tymczasem wątpliwe, by wyjechał w tym miesiącu. Wczoraj szynobus znowu nie przeszedł testów.
To jeden ze sztandarowych zakupów władz Podkarpacia. Z kasy samorządu do producenta szynobusu, czyli raciborskiego Kolzamu, trafiło już 4,6 mln zł. Autobus miał zastąpić przynoszący duże straty PKP skład pociągów na trasie Dębica - Rozwadów (to dzielnica Stalowej Woli). Szynobusy są bowiem o wiele bardziej ekonomiczne w eksploatacji niż tradycyjne pociągi.
Autobus miał rozpocząć regularne kursy już w grudniu. Producent nie zdążył jednak zakończeniem prac. Oficjalną datę podkarpackiej premiery szynobusu przesunięto więc na początek lutego. Okazało się jednak, że pojazd nie spełnia wymogów bezpieczeństwa (chodziło o system hamulcowy). Wczoraj Stanisław Nowak, zastępca dyr. departamentu geodezji, transportu i gospodarki mieniem w urzędzie marszałkowskim, wybrał się z ekspertami do Raciborza, by dokonać odbioru technicznego. Zapowiadał, że jeśli wszystko będzie w porządku, autobus pojedzie 8 marca. - Sam już tego nie rozumiem. Producent nie naprawił ani jednej z wytkniętych przez ekspertów usterek. Nie będę już podawał kolejnej daty, kiedy szynobus do nas przyjedzie - powiedział nam wczoraj Nowak.
Kolzam winą obarcza swoich dostawców, przez których system hamulcowy nie został naprawiony. - Nas to nie obchodzi. Producent będzie płacił karę: 1 proc. wartości pojazdu za każdy dzień opóźnienia - zapowiada Nowak.