W pociągach Kolei Śląskich pasażer nie tylko skorzysta z bezpłatnego internetu, ale także napije się kawy, czy z łatwością zakupi bilet w automacie. Taką wizję zarysował podczas ubiegłotygodniowej konferencji w Katowicach, dotyczącej funkcjonowania transportu publicznego w regionie, Marek Worach, prezes Kolei Śląskich.
- Chciałbym skupić się na tym, czego oczekuje pasażer. Mamy odpływ podróżnych od kolei. Chcielibyśmy ten trend zatrzymać – rozpoczął swoje wystąpienie prezes Worach. - Aby to osiągnąć, wydaje się konieczna współpraca i stworzenie bloku, porozumienia wszystkich podmiotów, które działają na rynku przewozów pasażerskich. Mam tu na myśli urząd marszałkowski, Przewozy Regionalne, Koleje Śląskie, media, pasażerów kolei. Chodzi o to, ażeby wspólnie wypracować taki model, który będzie mógł zostać wdrożony w przyszłości – wyjaśniał szef KŚ.
- Czego więc oczekuje pasażer? Oczekuje zintegrowanego systemu transportu i usług. Każdy z nas podróżuje pociągiem, autobusem, tramwajem. Chcę opowiedzieć historię kilku postaci. Pan Janusz, pracownik biurowy, 45 lat. Jose, Hiszpan, 30 lat, biznesmen. Ojciec i córka, którzy jadą na narty w góry oraz Magda, studentka z Łaz, 19 lat - wyliczał Worach.
- Janusz, pracownik biurowy wyrusza w podróż z Boguszowic. Pracuje w dużej firmie w Katowicach. Codziennie pokonuje 45 kilometrów. Posiada kartę, może to być Śląska Karta Usług Publicznych. Zamówił ją przez internet. Została mu ona dostarczona pocztą do domu. W pociągu, do którego wsiadł po dojechaniu autobusem do stacji, podłącza swojego laptopa do prądu. Może przejrzeć np. serwisy sportowe dzięki bezprzewodowemu internetowi. Wysiada w Katowicach na nowym dworcu i jest szczęśliwy, że odbył po raz kolejny swoją podróż – opisywał prezes KŚ.
- Magda mieszka w Łazach. Na uczelnię ma 38 kilometrów. Uczyła się wieczorem bardzo długo i niestety zaspała. O godzinie 9 ma egzamin. Wbiega na peron i przypomina sobie wtedy, że nie ma biletu. Dostrzega jednak citylight, który informuje ją, że aby kupić bilet do Katowic, trzeba wysłać sms pod wskazany numer. Wysyła więc wiadomość i już może jechać pociągiem. Magda jedzie na uczelnię w komfortowych warunkach, pociągiem typu push-pull. W automacie kupuje kawę. Tak samo jak pan Janusz, trafia na nowy dworzec w Katowicach. Potem kontynuuje podróż tramwajem, który dowozi ją pod samą uczelnię – opowiadał dalej Worach.
- Ojciec z córką mieszkają w Gliwicach. Jadą na narty do Ustronia. Gliwice – Ustroń Polana, 109 kilometrów. Kupują bilet połączony z karnetem na wyciąg. Podjeżdżają samochodem pod dworzec, gdzie zostawiają auto na parkingu typu park&ride. Dalej jadą pociągiem. W okolicach Pszczyny na wyświetlaczach, w jakie wyposażony jest wewnątrz skład, otrzymują informację, iż z powodów technicznych będzie niewielkie opóźnienie. Pociąg zatrzymuje się w Ustroniu praktycznie pod samą stacją narciarską. Nasi podróżni jeżdżą na nartach i korzystają z uroków wyjazdu – snuł swoją wizję szef Kolei Śląskich.
- Jose mieszka w hotelu w Katowicach. Dzieli go od Pyrzowic 35 km. Jedzie nowoczesnym elfem na lotnisko. Bilet kupuje na pokładzie pociągu. Automat wyświetla menu w języki hiszpańskim. Jose bardzo szybko dociera na lotnisko i spokojnie czeka na odprawę – kontynuował prezentację prezes.
- Życzę sobie i Państwu, ażebyśmy dożyli takich chwil – zakończył Marek Worach.