Jak informuje „TVS”, Tychy mogą stracić aż 25 mln złotych unijnego dofinansowania do projektu Szybkiej Kolei Regionalnej. Dofinansowanie modernizacji przystanków wynosiło 80 proc. Jednak po cięciach w rozkładzie Kolei Śląskich projekt nie spełnia założeń.
- Zagrożenie takie istnieje. Dlatego, że zmniejszenie liczby połączeń pociąga za sobą pewne konsekwencje – mówi”TVS” Ewa Grudniok, Urząd Miasta w Tychach. Głównym warunkiem otrzymania dotacji na remont stacji przesiadkowych w Tychach miało być zmniejszenie liczby samochodowych połączeń ze stolicą województwa. Jednak po tym jak Koleje Śląskie zlikwidowały ponad połowę połączeń, Tychy nie będą w stanie spełnić unijnych warunków, bo mieszkańcom trudniej zamienić samochód na niepewną komunikację publiczną.
Na remont i modernizację stacji przesiadkowych miasto wydało 30 milionów złotych. Dotacja, którą będą musieli zwrócić, jeśli nie uda się wywiązać się z umowy to aż 85% tej kwoty. Czyli 25 milionów złotych. Zabezpieczeniem dla miasta miała być umowa zawarta z marszałkiem województwa śląskiego. Marszałek zobowiązuje się w niej utrzymać ruch kolejowy, jednak nie określa na jakim poziomie, dlatego by wywiązać się z umowy wystarczy, by zostawił Tychom tylko jeden pociąg. Nie ma co ukrywać - marszałek ograł Tychy jak stary zawodowiec - uważa Jakub Chełstowski, radny z Tychów.
Urząd na razie prowadzi dyskusję z tyskim magistratem. - Na ten moment ostatecznych decyzji, takich wymiernych dla pasażerów jeszcze nie ma. Trudno powiedzieć mi dokładnie, kiedy one mogłyby nastąpić - informuje Aleksandra Marzyńska, rzeczniczka UMWŚ. Nieoficjalnie mówi się o przywróceniu 5 połączeń. Jednak i to może okazać się za mało, by spełnić unijne wymogi.
Więcej