Wczoraj premier Donald Tusk wyraził swoją opinię na temat powrotu do struktur zarządzania jedną ze spółek kolejowych byłego prezesa PKP SA Andrzeja Wacha. – Wiem o niefortunnym pomyśle, aby jeden z odpowiedzialnych za bałagan na kolei wracał na stanowisko w kolei – powiedział Donald Tusk.
Przypomnijmy: 30 maja Andrzej Wach został powołany na członka zarządu spółki PKP Energetyka. Stało się to dokładnie 6 miesięcy po tym, jak został on zwolniony z funkcji prezesa grupy PKP SA. Do zwolnienia doszło w wyniku zarzucenia Wachowi nieumiejętności kierowania kolejową grupą, w wyniku czego w grudniu ubiegłego roku doszło do niespotykanego do tej pory zamieszania na dworcach kolejowych w wielu miastach Polski związanego z wprowadzeniem nowych rozkładów jazdy.
Przywrócenie Andrzeja Wacha do pracy na kolei wywołało lawinę negatywnych komentarzy. Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk tłumaczył przywrócenie Wacha do pracy m. in. tym, że były prezes Wach nie będzie już więcej szkodził pasażerom: - Wiedziałem, że on wraca, ale do zarządu spółki PKP Energetyka, która nie obsługuje pasażerów, zajmuje się dostarczaniem prądu do sieci kolejowej. Andrzej Wach jest dobrym fachowcem, więc pojawia się pytanie, czy powinniśmy go na trwałe eliminować z działalności dla dobra kolei - wspomniał minister Grabarczyk
We wczorajszym wywiadzie dla radia RMF FM Paweł Graś zaznaczył, że premierowi nie podoba się decyzja o powrocie Andrzeja Wacha do struktur spółki kolejowej. Wspomniał, że Cezary Grabarczyk ma złożyć premierowi wyjaśnienia w tej sprawie. Fale krytyki popłynęły także ze strony innych osób. Klub parlamentarny Polska Jest Najważniejsza zwołał nawet konferencję prasową tej sprawie.
Radio RMF FM donosi natomiast, że działania ministra Grabarczyka były poważną podstawą do jego zdymisjonowania, i to nie tylko ze względu na jego działania w związku z koleją oraz z budową dróg, lecz także w wyniku jego pozycji w partii. Od zdymisjonowania ministra ministra odwiedli jednak Tuska jego doradcy, ponieważ usunięcie Grabarczyka wzmocniłoby pozycję Grzegorza Schetyny, a dymisja ministra infrastruktury na pół roku przed wyborami byłaby przyznaniem się do porażki.