Trwa przetarg na wybór wykonawcy prac na odcinku Rail Baltiki Czyżew – Białystok. Wykonawcy uważają, że PLK zapisami przetargowymi chce na nich przerzucić ryzyko utraty środków unijnych. Sprawa trafi do KIO.
Modernizacja linii Rail Baltica pomiędzy Sadownem a Baiłymstokiem
ma zostać dofinansowana z mechanizmu CEF. To oznacza, że musi się zakończyć już w 2020 roku. To wielkie ryzyko szczególnie dla odcinka Czyżew – Białystok, na którym, podobnie jak dla
linii E59 Poznań – Szczecin, nie wybrano nawet wykonawcy.
Już w styczniu tego roku Ministerstwo Infrastruktury
przyznało, że terminy realizacji trzech dużych projektów PKP PLK są zagrożone. Nie wymieniono wśród nich prac na linii E75 Rail Baltika. Tymczasem z dwóch odcinków skierowanych do CEF,
tylko na odcinku Sadowne – Czyżew realizowane są prace. Realizacja kontraktu przewidziana jest
do września 2019 roku. Opóźnione względem tej inwestycji
jest przygotowanie objazdów.
Decyzję środowiskową na prace na odcinku Czyżew – Białystok
otrzymano w maju, a przetarg
ogłoszono dopiero w tym miesiącu, ale w opcji podstawowej znalazł się wyłącznie odcinek od Czyżewa (km 107,260, czyli w zasadzie 4 kilometry na zachód od stacji Czyżew) do Łap (km. 151,900) i to bez stacji Łapy. Wcześniej PLK próbowała wyprzedzająco kupić materiały potrzebne do modernizacji –
ale to się nie udało.
Nie do zrealizowania
Jak donosi "Puls Biznesu", Polski Związek Pracodawców Budownictwa (PZPB) zaskarżył przetarg w Krajowej Izbie Odwoławczej. – PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) oczekują, że wykonawcy zrealizują ten kontrakt w 17 miesięcy. Uważamy, że to niemożliwe, zwłaszcza obecnie, kiedy na budowach brakuje pracowników i są trudności z dowożeniem materiałów budowlanych – mówi Rafał Bałdys-Rembowski, wiceprezes PZPB. Chodzi o wspomniane zamówienie podstawowe, warte ok. 1 mld złotych.
PZPB zwraca jednak uwagę, że w dokumentacji przetargowej nie określono precyzyjnie, kiedy i w jakim zakresie inwestor może skorzystać z opcji. Budowlańcy uważają więc, że nie można wiarygodnie wycenić prac. Szacują też, że gdyby wykonawca realizował tylko zamówienie podstawowe, musiałby miesięcznie wykonywać roboty za 61 mln zł netto. Jeśli w momencie podpisania umowy PKP PLK od razu skorzystają z opcji, ta wartość wzrośnie do 134 mln zł. Firmy budowlane nie mają potencjału umożliwiającego wykonanie prac w takim zakresie. PZPB przeanalizował realizowane ostatnio kontrakty i wyliczył, że średni „przerób” na budowie sięga 11-35 mln zł netto miesięcznie.
Wykonawcy zapłacą za straconą dotację?– Jeśli wykonawca nie zrealizuje kontraktu w terminie, będzie musiał zapłacić karę, czyli m.in. pokryć koszty utraconego dofinansowania – mówi Rafał Bałdys-Rembowski. Jak zauważa gazeta, w przetargu dodatkowo zapisano że PLK może również zażądać zwrotu utraconej dotacji w sądzie. – Może się okazać, że w przetargu nikt nie wystartuje albo wartość ofert będzie znacznie przekraczać kosztorys. Niestety ostatnio w przetargach PKP PLK jedno i drugie coraz częściej się zdarza. Spółka próbuje przerzucać ryzyko na wykonawców, zamiast szybciej ogłaszać przetargi i sprawniej wyłaniać zwycięzców – komentuje w "PB" Jakub Majewski, prezes Fundacji Pro Kolej.
Prezes PLK Ireneusz Merchel zapowiada, że możliwe będzie
podniesienie prędkości na Rail Baltice do 200 km/h w ciągu dekady.