Do końca 2015 r. ma powstać „Trasa rowerowa Polski Wschodniej”, która niczym autostrada dla jednośladów połączy pięć województw: lubelskie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie. To produkt turystyczny, która ma przyczynić się do rozwoju turystyki tego obszaru. Jednak, aby z niej skorzystać trzeba najpierw tam dotrzeć. Czy będzie to łatwe koleją?
Trasa o długości niespełna 2 tys. km ma połączyć regiony Polski Wschodniej. Jej powstanie ma przyczynić się do rozwoju zrównoważonego transportu rowerowego, a także promocji turystyki rowerowej na tym terenie. Ma stanowić impuls do rozwój turystyki, a to ma przyczynić się do wzrostu zatrudnienia i poprawy sytuacji gospodarczej regionów.
Trasa rowerowa realizowana jest w ramach projektu, który uzyskał dofinansowanie ze środków Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej. Koszt przedsięwzięcia to oszacowano na około 263 mln PLN. Projekt ma zagwarantowane dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej w wysokości około 223,6 mln PLN.
Efektem realizacji inwestycji ma być zwiększone zainteresowanie turystyką rowerową na tym obszarze. Założono, że w 2020 r. rowerzyści korzystający z trasy rowerowej m.in. odbędą 329 614 podróży turystycznych jednodniowych i 122 943 wielodniowych wypraw rowerowych. Pojawia się pytanie, ile osób dotrze do omawianej trasy transportem kolejowym. Zwłaszcza w przypadku wycieczek rowerowych korzystanie z pociągów ma wiele zalet. Zasadniczą jest brak konieczności powrotu do punktu startu (jak w przypadku dojazdu własnym samochodem).
Koleją do trasy
Omawiana trasa wytyczono w pobliżu kilkunastu ważnych stacji kolejowych, położonych we wszystkich regionach Polski Wschodniej. W studium wykonalności zamieszczono nawet ich listę, wskazując, że są to węzły komunikacyjne.
Po przeanalizowaniu aktualnych rozkładów jazdy dla stacji położonych w pobliżu Trasy Rowerowej Polski Wschodniej można jednak dojść do wniosku, że nie ma wcale tak wiele punktów, do których będzie można łatwo dotrzeć pociągiem. Najgorzej sytuacja wygląda w zakresie dalekobieżnych połączeń nocnych – stacji, na których się zatrzymują pociągi nocne jest tylko kilka. Należą do nich Kielce oraz Rzeszów i Przemyśl. Lepiej sytuacja wygląda w przypadku połączeń dziennych. Obok wymienionych wyżej stacji, do których w dobie dociera większa liczba pociągów międzywojewódzkich, składy dalekobieżne w liczbie większej niż 1-2 pary na dobę dojeżdżają jeszcze tylko do Białegostoku i Elbląga. Pojedynczymi składami TLK lub interREGIO można dojechać do kolejnych kilku stacji: Augustów, Chełm, Hajnówka, Korsze, Suwałki i Terespol. Niestety, w większości pociągi te łączą wymienione miasta jedynie z Warszawą, czyli dojazd zza stolicy kraju wiąże się z przesiadkami, co przy przewozie rowerów z ekwipunkiem nie jest takie proste.
Jeśli nie da się dojechać pociągami dalekobieżnymi to może warto jest spróbować składami REGIO? I to rozwiązanie w wielu przypadkach nie jest bardzo atrakcyjne rozwiązanie z uwagi na niewielką liczbę pociągów regionalnych na większości trasach. Jednak do wielu miejscowości, poza wyżej wymienionymi, można dotrzeć składami REGIO. Wśród nich można wymienić stacje: Boguchwała, Braniewo, Horyniec Zdrój, Krasnystaw i Leżajsk. Te połączenia uzupełniają pociągi uruchamiane sezonowo np. na odcinku Zawada – Horyniec Zdrój.
Do wielu punktów styku Trasy Rowerowej Polski Wschodniej i linii kolejowych (lub w ich pobliże) pociągi pasażerskie w ogóle już nie docierają. Do nich należą stacje położone wzdłuż drogi żelaznej Chełm – Włodawa (trasa rowerowa na dłuższym odcinku biegnie równolegle do linii kolejowej), pociągi pasażerski nie docierają również do Bartoszyc, Lidzbarka Warmińskiego, Łomży, a nawet tak ważnych miejsc na mapie turystycznej kraju jak Białowieża czy Sandomierz.
Obraz mizerii kolejowej
Generalnie nie będzie łatwo dotrzeć pociągiem do Trasy Rowerowej Polski Wschodniej. Wprawdzie zakończenie jej budowy (koniec 2015 r.) zapewne zbiegnie się z końcem wielu inwestycji infrastrukturalnych, jednak nie widać przesłanek, aby więcej pociągów docierało do rejonów Polski Wschodniej. Dotyczy to zwłaszcza pociągów dalekobieżnych, w tym połączeń nocnych, których praktycznie nie ma na obszarze aż 3 (z 5) województw.
A może nie należy tracić nadziei – na przełomie 2015 i 2016 ma nastąpić przełamanie trendu spadku liczby pasażerów pociągów. Może jednym ze sposobów będzie zwiększenie liczby połączeń kolejowych z Polską Wschodnią? Jeśli tak się stanie to zapewne wielu rowerzystów chętnych do poznania urokliwych obszarów m.in. Warmii, Mazur, Podlasia, Polesia i Roztocza skorzysta z pociągów. Póki co tendencja jest całkowicie inna i nie widać „jaskółek” do jej odwrócenia.