Dwaj maszyniści przeżyli wczorajszą katastrofę pod Szczekocinami – wynikało z informacji przekazywanych przez Prokuraturę Okręgową w Częstochowie, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy w Szczekocinach. Później prokuratora odwołała te słowa.
- To były wstępny informacje, przekazane nam przez służby ratownicze. Na podstawie kolejnych weryfikowań nie udało się potwierdzić tych informacji - powiedział w TVN24 prokurator Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Doprecyzował w ten sposób informację podaną wcześniej przez PAP i Radio ZET, jakoby dwaj maszyniści z pociągów, które zderzyły się pod Szczekocinami, przeżyli. Ich los wciąż pozostaje nieznany.
– Na pytanie, jak szybko jechały pociągi w chwili zdarzenia odpowiedzą specjalne rejestratory, które znajdują się w pociągach – powiedział „TVN24” Robert Kuczyński, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe.
– Linia kolejowa na tym odcinku była zmodernizowana w roku ubiegłym. Była przystosowana do prowadzenia ruchu pociągów z prędkością do 150 km/godz. W tej chwili dopuszczalna prędkość na tym odcinku wynosiła 120 km/godz. Mamy więc do czynienia ze świeżo zmodernizowaną infrastrukturą – wyjaśnił rzecznik.
Kuczyński dodał, że za wcześniej, aby mówić o przyczynach katastrofy, w której śmierć poniosło 16 osób. - Jeżeli ruch odbywa się po linii kolejowej, to znaczy, że spełnia ona wszystkie standardy bezpieczeństwa – podkreślił.
Wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk poinformował, że trwają poszukiwania jeszcze jednej osoby z pociągu PKP Intercity. Najprawdopodobniej jest to maszynista. Według wojewody mogło dojść do wurzucenia lub wyskoczenia.