26 lipca w na bocznicy w stacji Strzelce Krajeńskie Wschód (woj.lubuskie) siedem wagonów, w tym trzy wypełnione kruszywem, uderzyło w budynek stacyjny, w którym znajdowały się pomieszczenia mieszkalne. W wyniku zdarzenia śmierć poniosły trzy osoby.
Do zdarzenia doszło tuż po godzinie 22. W dniu zdarzenia Straż Ochrony Kolei informowała, że podczas wyładunku grupy wagonów przez firmę Eurovia, które zostały podstawione przez DB Schenker Rail na bocznicy Wytwórni Mas Bitumicznych w Strzelcach Krajeńskich. Nastąpiło niekontrolowane zbiegnięcie siedmiu wagonów (w trzech znajdowało się kruszywo a cztery były próżne), co w konsekwencji doprowadziło do uderzenia w budynek stacyjny Zwierzyn, w którym znajdowały się pomieszczenia mieszkalne.
Na miejscu zginął 55-letni mężczyzna i 75-letnia kobieta. Osiemnastoletnia dziewczyna zmarła kilka godzin później w szpitalu w Gorzowie Wielkopolskim. Budynek, w który uderzyły wagony został zniszczony.
Dwóm 19-latkom i 17-latkowi zajmującym się rozładunkiem wagonów postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy kolejowej za co grodzi do ośmiu lat więzienia.W toku prowadzonego dochodzenia śledczy ustalili, że zajmujący się wyładunkiem mężczyźni zwolnili blokady hamulców i rozczepili wagony z lokomotywą. Przy pomocy koparki próbowali je również przesuwać co doprowadziło do tragedii.
Szczegółowe informacje o przebiegu wypadku przedstawiła „Gazeta Lubuska”, która podkreśla, że zgodnie z obowiązującymi przepisami wyładunek wagonów może odbywać się tylko w ciągu dnia a wagony powinny być cały czas sprzęgnięte z lokomotywą. Przy rozładunku musi być również obecna obsługa pociągu. W tym przypadku maszynista opuścił jednak miejsce rozładunku po tym jak ok. 21.40 zepsuła się koparka wykorzystywana podczas prac. Po tej godzinie prace kontynuowały już tylko osoby zatrudnione przez firmę odpowiedzialną za wyładunek.
Wątek ten bada prokuratura, która nie wyklucza, że wobec obsługi pociągu również zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne. – Prowadzimy czynności pod kątem ich odpowiedzialności. Ten wątek nie znika – powiedział „Gazecie Lubuskiej” rzecznik gorzowskiej prokuratury Dariusz Domarecki.
Prokuratur czeka również na ustalenia Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych i nie wyklucza, że po zapoznaniu się z jej raportem przesłucha kolejne osoby. Z informacji uzyskanych przez „Gazetę Lubuską” wynika, że jeden z maszynistów już stracił swoje stanowisko. Potwierdził to Tadeusz Ryś, który powiedział, że Komisja wnosiła o wnosiła o zmianę sposobu zatrudnienia i pracodawca wykonał to zalecenie. – Oznacza to, że ta osoba nie może pracować między innymi jako maszynista. To pracodawca zadecyduje, po jakim czasie pracownik będzie mógł ubiegać się o powrót na wcześniejsze stanowisko – tłumaczy „Gazecie Lubuskiej” Ryś.
więcej