"Minister finansów zatrzymuje rozwój Polski" - to hasło niedzielnej konferencji prezydenta Szczecina.
Samorządy protestują przeciwko drastycznym limitom deficytu i zadłużenia, bo to oznacza "stop" dla lokalnych inwestycj - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Samorządowcy szukają pomocy wszędzie (m.in. spotkali się Prezydentem Bronisławem Komorowskim i jego doradcami) i podejmują wspólne działania w ramach Unii Metropolii Polskich od kilku tygodni - od czasu, gdy poznali rządowe plany nowelizacji Ustawy o finansach publicznych. Resort finansów chce, by od 2012 r. deficyt budżetowy jednostek samorządu terytorialnego nie przekraczał 4 proc. Później ma być przez trzy lata redukowany do poziomu 1 proc. (w tym roku planowany deficyt gminy Szczecin ma wynieść 27 proc., w 2012 planowane jest 14 proc., od 2013 r. - już nadwyżka budżetowa).
Według ministerialnych planów ograniczone zostanie też zadłużenie gmin. W 2012 r. może wynieść maks. 160 proc. długu z 2009 r. Co to oznacza dla Szczecina? Zejście z prognozowanego pułapu 900 mln na 440 mln zł, czyli wstrzymanie większości planowanych inwestycji. I trudności z dokończeniem tych realizowanych. Jeśli rządowe plany wejdą w życie - w 2012 r. Szczecin będzie musiał ograniczyć wydatki inwestycyjne nawet o 350 mln zł - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Zdaniem władz miasta lista zagrożonych projektów jest długa - obejmuje nie tylko planowane przedsięwzięcia, np. szybki tramwaj, Trasa Północna, remont ul. Potulickiej i Narutowicza, zakup taboru tramwajowego, ale także te już rozpoczęte - takie, jak przebudowa ul. Struga, budowa hali widowiskowo-sportowej i spalarni śmieci.
Więcej