- Minister Nowak do tej pory nie kierował ministerstwem, ale zjawisko obejmowania funkcji ministra po raz pierwszy ze względu na jego polityczny charakter i kadencyjność było, jest i będzie dość częste - pisze w komentarzu dla "Rynku Kolejowego" były minister transportu Tadeusz Syryjczyk.
"Rynek Kolejowy" poprosił byłego ministra transportu o opinię na temat powołania na stanowisko ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Sławomira No - Minister Nowak do tej pory nie kierował ministerstwem, ale zjawisko obejmowania funkcji ministra po raz pierwszy ze względu na jego polityczny charakter i kadencyjność było, jest i będzie dość częste. Z drugiej strony funkcja ministra – wbrew obiegowej opinii - nie sprowadza się do zarządzania ministerstwem, ani tym bardziej całym resortem. Istotna jest zdolność do wypracowania koncepcji w oparciu o kadrę urzędniczą i ekspertów, dojście do strategii, polityki, decyzji itd., a potem zmniejszenie sprzeciwów poprzez rozmowy i negocjacje ze związkami, samorządem terytorialnym oraz uzyskanie poparcia politycznego w Rządzie, Sejmie, w kręgach opiniotwórczych. Tego ostatniego czynnika nie należy lekceważyć, najlepsi fachowcy teoretyczni i praktyczni nie wiele zdziałają jeżeli nie maja silnej pozycji politycznej - uważa Tadeusz Syryjczyk.
- Ekspert na którego nikt nie zwraca uwagi, bo jest politycznie słaby, a tak jest w praktycznym życiu politycznym, pozostaje przy dobrych intencjach. Jeżeli ktoś ma zdolność jej budowy, a wygląda na to że Sławomir Nowak ma tu dokonania, to jest kwestią wyboru czy zamierza ją wykorzystać tylko do dalszego umacniania swej pozycji, co jest zupełnie jałowe z punktu widzenia efektów na kolei, drogach, morzu itd. czy też jest gotów do ponoszenia ryzyka jakie wiąże się z decyzjami dotyczącymi resortu, których efekty nie zawsze są przewidywalne, a niektóre z natury rzeczy widoczne są dopiero za kadencji następnego ministra. Ten wybór poznamy wkrótce po faktach - zależy on wyłącznie od woli człowieka i tego co bardziej polubi. Nie sposób przewidzieć jaką drogę pomiędzy Scyllą szybkiego wypalenia kapitału politycznego i utraty wpływów we własnym środowisku, co jest prawie nieuniknionym rezultatem całkowitego skupienia się na pracy merytorycznej w ministerstwie, a Charybdą traktowania gabinetu jako wygodnego biura do organizowania swoje pracy i pozycji partyjnej wybierze polityk - napisał były minister Transportu.
Syryjczyk odniósł się też do pytania, czy kierować ministerstwem może osoba nieprzygotowana do tego zadana - Rzadko polityk ma szanse być przygotowany, bo materia jest rozległa a w sensie profesjonalnym i tak niemożliwa do opanowania. W dodatku nigdy z góry nie wiadomo w jakim obszarze (kolej, drogi, morze, budownictwo) i jakiej natury (ekonomia, organizacja, technika) pojawią się problemy wymagające rozstrzygnięcia na poziomie ministra. Na wszytko byłby przygotowany magister po kilku fakultetach (ekonomia, prawo, zarządzanie i organizacja, inż. drogownictwa, kolejnictwa, budownictwa, marynarz), z praktyką, najlepiej w tych kilku zawodach, co trudno raczej uzyskać przed emeryturą. Istotna jest zdolność słuchania i czytania oraz umiejętność oddzielanie ziarna od plew w morzu porad, ekspertyz, nacisków itd., co poza intuicja wymaga - zwłaszcza w pierwszym okresie - katorżniczej pracy - odpowiada Syryjczyk.
Pojawia się też pytane, czy to, że Donald Tusk zaznaczył, że najważniejszym zadaniem Nowaka jest kolej to dobry znak? - Tak, w większości spraw przynależnych ministerstwu czas transformacji dobiegł kresu, natomiast kolej wciąż stanowi wyzwanie większej natury, a poza tym rola państwa jest tu trwale większa nie w innych dziadzinach gospodarki i bardziej skomplikowana niż w transporcie drogowym i na morzu - uważa były minister transportu.