Już od dłuższego czas pasażerowie PKP Intercity kupując tanią kuszetkę otrzymają najprawdopodobniej miejsce w wagonie sypialnym – teoretycznie o wiele droższe. Przyczyną są braki taborowe. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, które kontroluje dopłaty do tych przewozów z pieniędzy publicznych zapewnia, że straty finansowe dla budżetu są niewielkie.
Jak
pisaliśmy w lipcu, w wyniku braku wagonów z miejscami do leżenia (kuszetki) z ważnymi przeglądami, PKP Intercity w większości przypadków oferuje przejazd w wagonach sypialnych w cenie kuszetek. To korzystne cenowo dla pasażerów – choć, jak podkreśla PKP Intercity, pasażer
otrzymuje mniejszy zakres usług.
Przewoźnik w wyniku takiej praktyki osiąga mniejsze przychody, niż gdyby wagony sypialne kursowały zgodnie ze swoim przeznaczeniem. A warto pamiętać, że na uruchomienie przewozów spółka otrzymuje dotację z budżetu państwa w ramach Umowy Ramowej o świadczenie usług publicznych w zakresie międzywojewódzkich kolejowych przewozów pasażerskich (Umowy PSC). Gdy przychody są mniejsze, dotacja siłą rzeczy musi wzrosnąć.
MIB nie widzi problemu
Działania spółki w zakresie właściwych zestawień składów pociągów w związku z postanowieniami umowy PSC podlegają kontroli Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa. – Uzupełnianie przez PKP Intercity składów pociągów wagonami sypialnymi jest spowodowane wyłącznie bieżącą sytuacją taborową spółki. Działanie takie nie jest niezgodne z treścią Umowy Ramowej – zapewnia „Rynek Kolejowy” rzecznik MIB, Szymon Huptyś.
Zdaniem ministerstwa zmiany przychodów spółki związane z zastępowaniem kuszetek wagonami sypialnymi w skali umowy PSC „są niewielkie”, ponieważ chodzi o „pojedyncze wagony”. – Pomimo mniejszej liczby miejsc w przedziale sypialnym podróżni, którzy kupili bilet na miejsce do leżenia , nie otrzymują standardu oferowanego w ramach opłaty za przejazd w wagonie sypialnym, takich jak wyższy standard pościeli, poczęstunek i pakiet higieniczny – wylicza rzecznik.
Tak jak zdeklasowane „jedynki”
Według informacji Rynku Kolejowego problem nie dotyczy pojedynczych wagonów. Kuszetki 173A kursują tylko w TLK Przemyślanin i TLK Uznam/Wolin (edycje tego samego połączenia), czyli w czterech pociągach. W pozostałych 40 pociągach za wagony z miejscami do leżenia kursują wagony sypialne. To oznacza, że ok. 90 proc. oferty miejsc do leżenia realizowanych jest w wagonach sypialnych. Problemy z dostępnością wagonów-kuszetek sygnalizowaliśmy zresztą
już w zeszłym roku.
Przedstawiciel MIB podkreśla , że Umowa Roczna zawarta między MIB a PKP Intercity przewiduje oferowanie miejsc do leżenia w wagonach sypialnych jako rekompensatę za brak kuszetek. – Dlatego działania spółki nie stoją w sprzeczności z postanowieniami umowy. Nie ma więc podstaw do naliczania kar umownych – wyjaśnia dodając, że to analogiczna sytuacja do uzupełniania dostępności wagonów drugiej klasy zdeklasowanymi wagonami pierwszej. –Przewoźnik zobowiązuje się do zapewnienia danej usługi bez wskazywania typu taboru – podsumowuje Huptyś.
Kuszetek nie ma w strategii taborowej przewoźnika
Nie wiadomo, jakie konkretnie kwoty traci PKP Intercity na deklasacji wagonów sypialnych. – Zgodnie z postanowieniami Umowy informacje w niej zawarte, w tym o wysokości przychodów i kosztów związanych z oferowaniem miejsc do leżenia w wagonach sypialnych, stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa PKP Intercity. Warto zauważyć również, że sytuacja, choć sygnalizowana jako „bieżąca” lub „tymczasowa”, w najbliższych latach nie ulegnie zmianie. PKP Intercity nie prowadzi bowiem żadnych działań związanych z pozyskaniem kuszetek. Takie działania nie są też wskazane w
strategii taborowej przewoźnika. Rzecznik ministerstwa poinformował jednak, że obecnie w spółce trwają prace nad
nową strategią taborową, a kwestia zakupu nowych wagonów z miejscami do leżenia pozostaje otwarta.