Na ciekawy krok zdecydowało się województwo świętokrzyskie. Do "Biletu Świętokrzyskiego" i innych ofert dla pasażerów kolei dodano mechanizm cyklicznej korekty cen biletów w oparciu o wskaźnik GUS. Czy utnie to wieczne polemiki na temat rosnących w obliczu inflacji cen?
Choć przewozy kolejowe na terenie województwa świętokrzyskiego wykonuje na zlecenie marszałka Świętokrzyski Zakład Polregio, to taryfę ustala tu organizator przewozów, nie operator.
Od dekady jej najważniejszym elementem jest "Bilet Świętokrzyski".
Stała waloryzacja cen biletów
W sierpniu samorząd podniósł ceny biletów kolejowych, zapowiadając jednocześnie, że z powodu inflacji i wzrostu m. in. cen energii do kolejnej podwyżki może dojść jeszcze przed końcem 2022 roku. Tak też się stało. Tym razem jednak województwo poszło o krok dalej, wprowadzając do regulaminu taryf "Bilet Świętokrzyski" oraz „Tani bilet” "zapisy wprowadzające mechanizm dokonywania cyklicznej korekty cen biletów w oparciu o wskaźnik GUS".
Cena Biletu Świętokrzyskiego wzrosła na najkrótszym odcinku do 10 km z 3 zł do 3,10 zł. Na najdłuższym - z 23,80 zł do 24,50 zł. Najtańszy bilet miesięczny będzie kosztował 42,75 zł zamiast 41,50 zł
Jednocześnie ograniczono obszar obowiązywania oferty "Bilet Świętokrzyski" poprzez wyłączenie odcinka Skarżysko-Kamienna - Ruda Białaczowska na linii 25 oraz wycofano stosowanie obniżonego cennika przy zakupie biletów poprzez elektroniczne kanały sprzedaży.
Co oczywiste, jednocześnie podniesiono ceny "Biletu Świętokrzyskiego" i "Taniego Biletu", a także „Biletu Dobrych Relacji” (jednorazowych na odcinku Skarżysko-Kamienna – Opoczno) oraz „Połączenie w dobrej cenie” (na odcinkach Kielce – Kraków: nowa cena biletu 23,00 zł i Ostrowiec Świętokrzyski – Kraków: nowa cena biletu 32,50 zł. W pozostałych relacjach ceny tej promocyjnej taryfy pozostały bez zmian.
Czy znajdą się naśladowcy?
Co o tym sądzą eksperci? – Bardzo interesująca forma wprowadzania zmian cen biletów – jakby nie patrzeć, bardzo transparentna – uważa Stowarzyszenie Ekonomiki Transportu.
– To dobry ruch. Waloryzację ma w planie transportowym np. Berlin. Kształtowanie cen biletów w polskich miastach jest skrajnie upolitycznione, co nie służy efektywnemu zarządzaniu cenami i finansowaniu – uważa Jerzy Gozdek inżynier transportu. – Rozumiem ideę i per analogiam proponuję ten sam ruch z mandatami, opłatami za parkowanie i za dostęp do infrastruktury drogowej –dodaje Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej.
Są i głosy bardziej krytyczne. – Dlaczego przerzucamy automatycznie ryzyko zmiany całego koszyka cen na grupę pasażerów (których dotyczy tylko część koszyka cenowego branego pod uwagę przez GUS)? Zmiany cen nie mają miejsca w tym samym momencie co zmiana kosztów – zauważa Michał Leman, szef polskiego FlixBusa a wcześniej m.in. dyrektor marketingu PLL LOT.
Analitycy z mBank Research są z kolei zdania, że zjawisko indeksacji cen jest coraz częstsze, a województwo wkrótce znajdzie naśladowców.