Słowacki rząd zapowiedział, że od 17 listopada uczniowie, studenci i emeryci jeżdżący państwowymi kolejami nie będą musieli płacić za bilety. Od nowego roku wszyscy, dojeżdżający w ten sposób do pracy będą korzystali z 50–procentowej ulgi. Różnicę pokryje budżet państwa. Eksperci nie zostawiają na pomyśle suchej nitki.
Zerowe taryfy to nowy pomysł ministerstwa transportu, który – jak tłumaczą pomysłodawcy – ma poprawić dostępność publicznych kolei, z których dziś korzysta ledwie co czwarty Słowak, a także obniżyć koszty dojazdów do pracy i dzięki temu ułatwić ludziom poszukiwanie i podejmowanie pracy. Część komentatorów uważa jednak, że głównym celem jest poprawa notowań rządu premiera Roberta Fico.
Dziś na Słowacji pociągami za darmo jeżdżą tylko dzieci do lat sześciu, a także osoby o wysokim stopniu niepełnosprawności. Nowe przepisy to zdecydowana korzyść dla tych, którym będzie przysługiwała podróż za darmo. Podobnie jest z osobami dojeżdżającymi do pracy, które dziś mogą liczyć na 35–proc. ulgę. W skali miesiąca, na pewno odczują, że za bilet będą mogli zapłacić mniej. Ministerstwo transportu nie sprecyzowało jeszcze technicznych szczegółów całej operacji, ale najprawdopodobniej korzystający z ulg będą musieli wyrobić sobie specjalną kartę chipową.
– Na pewno nie powstrzyma nas krytyka ze strony opozycji, która twierdzi, że to przedwyborcze działania [kolejne wybory parlamentarne powinny odbyć się na Słowacji w 2016 r. – red.] – mówi Fico. – Jeśli mamy środki, którymi możemy uzupełnić ewentualną lukę, to warto wprowadzić rozwiązania, które leżą w interesie publicznym – broni pomysłu. Publiczne koleje na Słowacji co roku zasilane są z budżetu sumą ponad 200 mln euro. Wpływy z biletów to mniej więcej połowa tej sumy, ale i tak państwowy przewoźnik ZSSK zakończył zeszły rok z ponad 7–milionową stratą. Nie wiadomo o ile spadną po wprowadzeniu zmian. Premier zapewnia, że lukę będzie można sfinansować, bo rząd zakłada w przyszłym roku m.in. wyższe wpływy z podatków.
Słowaccy pasażerowie mogą się jednak cieszyć w ograniczonym zakresie. Ulgi będą obowiązywały w pociągach ZSSK, a także na trasach obsługiwanych przez prywatną firmę RegioJet, z którą rząd się porozumiał. Ale już nie w pociągach InterCity, ani u ewentualnych innych prywatnych przewoźników. Fico zapowiedział też, że nie będzie narzucał takich rozwiązań przewoźnikom autobusowym, głównie prywatnym firmom. Z kolei prezes stowarzyszenia słowackich przewoźników autobusowych (SAD) Peter Probeha zaznaczył, że jeśli państwo ma zamiar finansować prywatnego przewoźnika kolejowego, to nic nie stoi na przeszkodzie by w podobny sposób promować transport publiczny za pośrednictwem autobusów.
Komentatorzy pomysł rządu krytykują. Desana Mertinkowa, dziennikarka branżowego pisma „Zeleznica” w rozmowie z agencją informacyjną SITA przewiduje, że kolejowe firmy nie odczują większych zmian po wprowadzeniu ulg, za to mogą się odbić na jakości usług, bo Pieniądze z budżetu państwa, zamiast na poprawę infrastruktury kolejowej, zostaną przeznaczone na dopłaty do biletów.
Tekst pochodzi z portalu Transport-Publiczny.pl