Rosyjska agresja na Ukrainę ma przełożenia także na działania producentów taboru kolejowego. W przypadku objętej sankcjami Rosji sytuacja jest jasna, ale komplikuje się w przypadku Białorusi, która użyczyła swojego terytorium do ataku na Ukrainę, ale nie została objęta sankcjami. Stadler zdecydował się na przenoszenie działalności z tego państwa.
Stadler podkreśla, że obecnie nie realizuje żadnych kontraktów dla odbiorców rosyjskich (choć w przeszłości dostarczył 11 EZT Kiss dla RŻD i 23 tramwaje dla Petersburga. Szwajcarska spółka jest jednak obecna w Fanipolu koło Mińska na Białorusi gdzie działa jego fabryka, wybudowana w formule
joint venture z państwową firmą Biełkommunmasz. Fabryka w Fanipolu działa od ośmiu lat, a w swoim najlepszym okresie zatrudniała ok. 1,5 tys. osób.
„Stadler jednoznacznie opowiada się za pokojową międzynarodową współpracą i kategorycznie odrzuca jakąkolwiek formę przemocy zbrojnej. Ogłoszone dotychczas sankcje wobec Białorusi ograniczają dalszą działalność i zaburzają łańcuchy dostaw. Stadler podjął zatem działania, które obejmują m.in. przenoszenie zamówień z Białorusi do zakładów w Unii Europejskiej i Szwajcarii. W chwili obecnej w zakładzie produkcyjnym w Fanipolu realizowanych jest niespełna 2% portfela zamówień o wartości około 18 miliardów franków szwajcarskich (stan na 31 grudnia 2021 r.). Kontynuacja lokalnej działalności operacyjnej odbywa się przy zapewnieniu najwyższego bezpieczeństwa pracowników i ścisłym przestrzeganiu sankcji. Terminowa realizacja zamówień naszych Klientów jest naszym najwyższym priorytetem. Obecnie nie przewiduje się żadnych znaczących opóźnień” – informuje w oświadczeniu przekazanym redakcji Rynku Kolejowego Stadler.
O pierwszych reakcjach producentów taboru na rosyjską agresję pisaliśmy w tekście pt.
Branża kolejowa wycofuje się z Rosji. Co z Białorusią?Warto przypomnieć, że krótko przed wojną Stadler zaangażował się w rozmowy z Ukrainą
na temat ewentualnej budowy fabryki w tym kraju.