Mimo zakłóceń łańcucha dostaw, a także absencji części pracowników, zakłady Stadlera w Polsce nie wstrzymały produkcji. Dokładamy starań, by nadal do tego nie doszło – zapewnia prezes zarządu Stadler Polska Tomasz Prejs. Zaznacza jednak, że firma liczy się ze stratami spowodowanymi pandemią i liczy na pomoc publiczną.
Polska filia Stadlera mimo pandemii kontynuuje produkcję. – Widać jednak zwiększoną absencję pracowników, co wpływa na nasze możliwości produkcyjne – przyznaje prezes. – Podobnie jak wiele innych firm, walczymy o utrzymanie ciągłości operacyjnej, jednocześnie wprowadzając wszelkie zalecane działania prewencyjne i środki ochrony, aby minimalizować ryzyko zakażenia naszych pracowników – informuje.
Firma dokłada starań, by nie doszło do wstrzymania produkcji. Oznaczałoby ono groźbę utraty miejsc pracy nie tylko w fabryce w Siedlcach i innych zakładach Stadlera w naszym kraju (zatrudniają one łącznie ok. 1400 osób), ale także u kontrahentów, którzy wobec utraty popytu na swoje wyroby stanęliby wobec poważnych problemów. Wiele spośród tych podmiotów (razem ok. 2000) to małe firmy lokalne. – Dlatego robimy wszystko, by nie dopuścić do zatrzymania pracy zakładu – deklaruje Prejs.
Sytuację utrudnia fakt, że problemy po stronie współpracujących zakładów tworzą zakłócenia w łańcuchu produkcyjnym w skali globalnej. – Od tygodni na bieżąco otrzymujemy informacje od naszych dostawców o opóźnieniach w dostawach komponentów do produkcji czy konieczności zamknięcia zakładów. Powodowało to występowanie braków materiałowych, co w oczywisty sposób wypływało na opóźnienia w realizacji naszych projektów. Na bieżąco informowaliśmy o sytuacji naszych klientów – mówi prezes. W tym tygodniu perturbacje te zmusiły firmę do zmiany planów produkcyjnych i częściowego wstrzymania dostaw do zakładu. – Nasi klienci zostali o tym poinformowani – zaznacza nasz rozmówca.
Sytuacja po ustaniu pandemii jest na razie – zdaniem prezesa Stadler Polska – trudna do oszacowania. Pewne jest jedynie to, że nie obejdzie się bez szkód. – Opóźnienia w realizacji projektów, a co za tym idzie – straty, będą duże. Już teraz widać, że znacząco wpłynie ona nie tylko na naszą branżę, ale na całą gospodarkę – ocenia Prejs.
Jak dodaje, firma liczy na zrozumienie perspektywy pracodawców – także tych największych – i wsparcie ich działań przez rząd. – W naszym przypadku utrzymanie ciągłości produkcji w perspektywie długoterminowej pozwoli utrzymać miejsca pracy – przekonuje prezes, nie wdając się jednak w ocenę podjętych już przez władze państwowe działań.