Władze Sosnowca uznały, że polubowne rozmowy z koleją nie mają już sensu i złożą skargę na PKP Polskie Linie Kolejowe za narażanie na niebezpieczeństwo zdrowia i życia mieszkańców Maczek. Efektem może być zatrzymanie pociągów na tej trasie - pisze "Gazeta Wyborcza".
Od lipca zeszłego roku w Maczkach (przeciętej torami na pół dzielnicy Sosnowca) uczniowie muszą biegać do szkoły między pociągami, bo metalową kładkę przy zrujnowanym zabytkowym dworcu carskim zaspawano prewencyjnie po tym, jak w nieodległych Strzemieszycach podobna konstrukcja zarwała się pod młodym przechodniem, który zginął rażony prądem z trakcji - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Następnie gazeta opisuje problemy, jakie gmina ma z kładką - PKP PLK uznaje ją za niepotrzebną, ale dopiero rozważa jej przekazanie gminie, która i tak nie może zainwestować w naprawę kładki na terenach kolejowych - zabrania tego prawo. Sosnowiec postanowił złożyć skargę do Urzędu Transportu Kolejowego przeciw PKP PLK na spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu kolejowym. - Nie znamy gmin, które zrobiłyby to przed nami - mówi Arkadiusz Chęciński, wiceprezydent Sosnowca. Ustawa przewiduje, że prezes UTK może wstrzymać ruch kolejowy na linii lub jej odcinku, gdy potwierdzi zagrożenie dla bezpieczeństwa - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Więcej