„Gazeta Wyborcza” pisze, iż stacja kolejowa w sosnowieckiej dzielnicy Maczki – niegdyś jeden z ważniejszych węzłów kolejowych w Europie – to dzisiaj obraz nędzy i rozpaczy. Władze miasta bezradnie rozkładają ręce i mówią, że nie stać ich na przejęcie dworca. Czy to kolejny zabytek, który na oczach wszystkich przestanie istnieć?
Dziennik przypomina bogatą historię stacji w Maczkach. Zbudowany w 1848 r. dworzec był wówczas prawdziwą perełką architektoniczną. Na piętrze znajdowały się np. carskie apartamenty. Z całą pewnością nocował w nich podczas swojej podróży do Japonii Mikołaj II, wówczas jeszcze następca tronu. Z dawnej świetności zostało jednak dzisiaj niewiele – dworzec coraz bardziej popada bowiem w ruinę. Nie pomaga nawet to, że obiekt został wpisany do rejestru zabytków.
Grzegorz Dąbrowski, rzecznik sosnowieckiego magistratu mówi na łamach „Gazety Wyborczej”, że miasta nie stać na przejęcie od PKP SA obiektu. Na jego remont potrzeba bardzo dużych środków finansowych, a tych w miejskiej kasie po prostu nie ma. Kamil Migała z zespołu prasowego PKP zaznacza, że sprawę ewentualnego przejęcia przez samorząd dworca dodatkowo komplikuje fakt, że jest on położony na terenie, który ma nieuregulowany stan prawny. Obecnie trwa procedura opracowania podziału geodezyjnego. Magdalena Lachowska, zastępczyni wojewódzkiego konserwatora zabytków obiecuje interwencję w całej sprawie i stwierdza, że w najbliższym czasie zostaną przeprowadzone dokładne oględziny zabytku.