Dla linii niezelektryfikowanych bardziej racjonalnym rozwiązaniem są na razie EZT z modułem bateryjnym, niż tabor wodorowy. Sytuacja ta może się jednak zmienić za kilka lat, gdy zacznie działać infrastruktura dystrybucji, a nowa technologia się upowszechni. Koniecznym krokiem jest przyjęcie przepisów regulujących produkcję, transport i magazynowanie nowego paliwa – przekonują w rozmowie z Rynkiem Kolejowym dotychczasowy i obecny prezes Siemens Mobility.
Łukasz Malinowski, Rynek Kolejowy: Siemens jest jednym z pierwszych producentów seryjnie wytwarzających wodorowe pojazdy szynowe…Hubert Meronk, prezes Siemens Mobility: Mamy w ofercie zaawansowany technologicznie i efektywny energetycznie pojazd do ruchu regionalnego –
Mireo, który oferujemy także w wersji z zasilaniem bateryjnym (Mireo B) oraz wodorowym (Mireo H). Prędkość naszego pociągu wodorowego to 160 km/h, zasięg w wersji dwuczłonowej wynosi 600 km, a trójczłonowej 1000 km. Tankowanie nie zajmuje więcej niż 15 minut, czyli tyle co tankowanie spalinowego zespołu trakcyjnego. Nie wystarczy jednak sam pojazd z napędem wodorowym, a równie ważna jest towarzysząca jemu infrastruktura.
Pojazdy wodorowe – także dla komunikacji miejskiej – są dziś znacznie droższe od spalinowych. Nie ma szans, by przewoźnicy i organizatorzy zaczęli inwestować w tę technologię bez finansowego wsparcia z funduszy publicznych. Jak postrzega tę kwestię Siemens Mobility?Hubert Meronk: W dobie wyzwań klimatycznych i trudności na rynku energii pojawia się możliwość skorzystania przy zakupie taboru z funduszy przeznaczonych na transformację energetyczną. Duże środki na ten cel przeznaczono choćby w zawieszonym unijnym Funduszu Odbudowy, który może wspierać samorządy w takich inwestycjach. W związku ze wstrzymaniem wypłat funduszy pewne inicjatywy musiały zostać zamrożone, jednak z pewnością będą uruchamiane ponownie. Era wodoru dopiero się zaczyna. Nie ma jeszcze infrastruktury tankowania, nie ma nawet regulacji w sprawie jego przechowywania i dystrybucji.
Co musi stać się, by pojazdy wodorowe zaczęły się w Polsce sprzedawać?Hubert Meronk: Sieć dystrybucji dopiero się kształtuje. Kilka wspólnych przedsięwzięć wodorowych realizują Lotos i Orlen. Jest inicjatywa budowy potężnej farmy wiatraków na Pomorzu oraz przyjęta niedawno „Polska Strategia Wodorowa” wyznaczająca kierunki działania. Jako Siemens stawiamy na prawdziwie ekologiczny „zielony” wodór, z odnawialnych źródeł energii i chcemy jednak być aktywnym uczestnikiem polskiego rynku – wraz z Siemens Energy, która dysponuje technologią do jego pozyskiwania. Chcemy realizować wspólnie kompleksowe przedsięwzięcia – od wyprodukowania wodoru do przewiezienia pasażera z punktu A do B.
Krzysztof Celiński (były prezes Siemens Mobility): Wspólnie z DB i Ministerstwem Transportu Badenii Wirtembergii realizujemy taki kompleksowy projekt w Tybindze - od wytwarzania, przez ekspresowe tankowanie i magazynowanie wodoru, po dostawę pociągu wodorowego. Taki pojazd będzie kursował między Tybingą, Horben i Pforzheim, zastępując jeżdżący tam spalinowy zespół trakcyjny. Szacujemy, że zmiana napędu pozwoli zaoszczędzić około 330 ton CO2 w ciągu jednego roku. Pociągi wodorowe w Polsce to przyszłość.
Jakie jeszcze przeszkody stoją na polskim rynku przed pojazdami wodorowymi?Krzysztof Celiński: Poważną przeszkodą jest fakt, ze polscy przewoźnicy na ogół nie mają własnych nieruchomości, a swoje zaplecza techniczne prowadzą w obiektach wynajętych. Nie mogą więc bez zgody właściciela posadowić tam stacji tankowania wodoru. Program wdrażania wodoru musi więc mieć szerszy zakres i liczniejszych uczestników.
Hubert Meronk: Mimo to program ten jest coraz bardziej dojrzały. PKP Energetyka zbudowała największy trakcyjny magazyn energii w Europie i planuje budowę kolejnych takich obiektów wraz z zasilającymi je farmami słonecznymi. Taka koncepcja pozwoli nam oferować rozwiązania, przy których kosztowna elektryfikacja kolejnych linii regionalnych nie będzie konieczna. Tym samym będzie to bardziej intratna finansowo inwestycja.