Od 11 grudnia pasażerowie kolei w Warszawie narzekają na jeszcze większe opóźnienia pociągów podmiejskich niż zazwyczaj. Zdaniem PKP PLK rozkład jazdy został ułożony prawidłowo, a przyczyną utrudnień jest duża liczba zdarzeń związanych z pogodą, na co nakłada się obniżona przepustowość modernizowanej stacji Warszawa Zachodnia. Korekty mają być możliwe dopiero w styczniu; wcześniej jednak, bo już w poniedziałek, zmniejszy się liczba czynnych torów.
Nawet zdaniem maszynistów, którzy kontaktują się z redakcją "Rynku Kolejowego", tak dużego chaosu na warszawskiej linii średnicowej nie było od lat. Pociągi, które odjeżdżają bez opóźnień, można od niedzieli policzyć na palcach jednej ręki. Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że od 11 grudnia zwiększyła się liczba dostępnych torów. PKP PLK nie informuje także o jakiejś szczególnie dużej awarii urządzeń, która mogłaby tłumaczyć tę sytuację.
Zagubienie pasażerów potęguje wciąż źle działająca informacja pasażerska. PKP PLK zapewniła, że przyjrzy się ponownie jej funkcjonowaniu.
Winna... pogoda?
Zastępca dyrektora PKP PLK ds. rozkładów jazdy Krzysztof Grunke stwierdza, że sytuacja nie jest tak zła, jak ją przedstawiają niektórzy podróżni. Winą za utrudnienia obarcza głównie pogodę. – W ostatnim tygodniu na sieci PKP PLK dochodzi do ponad 700 zakłóceń dziennie, podczas gdy zwykle średnio jest to ok. 300 zakłóceń. Widać więc wpływ tej aury nie tylko na PKP PLK, ale też przewoźników – tłumaczy.
– Przy ograniczonej przepustowości linii średnicowej, każde opóźnienie pociągów, które przyjeżdżają do Warszawy z całej aglomeracji i regionu, powoduje kumulację opóźnień innych połączeń. Właściwie przez cały dzień pociągi przejeżdżają przez średnicę podmiejską co pięć minut – rozkłada ręce.
Pasażerów oburzają również przejazdy służbowe pociągów Kolei Mazowieckich. Mimo ograniczonej przepustowości, przewoźnik nawet w szczytach przewozowych podsyła składy przez "średnicę". –To decyzja przewoźnika, rozmawiamy o zmniejszeniu liczby takich kursów – mówi zastępca dyrektora PKP PLK. Czekamy na stanowisko Kolei Mazowieckich w tej sprawie.
Czy rozkład jazdy został ułożony prawidłowo?
Po dużym cięciu połączeń na linii średnicowej z powodu nadrabiania (niewykonanych latem) prac na początku grudnia, akurat od tej niedzieli przepustowość linii się podniosła – czynne są oba tory podmiejskie i jeden dalekobieżny. Zamknięto
jednak kolejne perony nr (3 i 4) co oznacza, że dla pociągu w każdym kierunku po raz pierwszy na tej stacji czynna jest tylko jedna krawędź (na peronie drugim).
Czy w tych warunkach zarządca infrastruktury nie przyjął do rozkładu zbyt wielu pociągów? Zdaniem Krzysztofa Grunke, nie było błędów w konstrukcji rozkładu jazdy. – Taki wniosek można by wysnuć, ale gdyby warunki pogodowe były normalne – uważa. Dodaje jednak, że zarządca infrastruktury rozmawia z przewoźnikami o ewentualnych zmianach. Zostaną one jednak wprowadzone dopiero w styczniu. – Prawo zabrania nam zmiany rozkładu jazdy z dnia na dzień, musimy informować pasażerów z wyprzedzeniem – twierdzi.
Najpierw jednak, dokładnie od 19 grudnia, czeka nas kolejna zmiana rozkładu jazdy i ograniczenie liczby pociągów o ponad połowę.
Piszemy o tym tutaj.