Niedawno informowaliśmy za „Gazetą Wyborczą”, że na 41 małopolskich busów skontrolowanych przez Inspekcję Transportu Drogowego, 40 w ogóle nie nadawało się do jazdy (zobacz). Pasażerowie przesiadający się z pociągów do busów w Małopolsce niewątpliwie sporo ryzykują. Kolejne doniesienia medialne zdają się to tylko potwierdzać.
„Gazeta Krakowska” informuje, że na trasie Nowy Sącz - Krynica zaostrza się walka pomiędzy prywatnymi przewoźnikami osób. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie formy, jakie owa konkurencja przybiera. „Kierowcy busów zajeżdżają sobie miejsca na przystankach, aby podebrać wsiadających ludzi. Na drodze mkną jak szaleni, byle wyprzedzić konkurencję. Ciągle rozmawiają przez telefony komórkowe, podając kolegom z firmowych busów aktualną sytuację na drodze. Doszło też do wzajemnego zdzierania rozkładów jazdy na przystankach.” – alarmuje małopolski dziennik.
Jeden z pasażerów sądeckich busów, którego wypowiedź przytacza gazeta, przekonuje, że często kierowcy jadą tak, jakby wieźli worki z ziemniakami, a nie ludzi. - Rozumiem, że mamy wolny rynek, ale nie można uprawiać wolnej amerykanki na drodze. Ostatnio miałem jechać busem spod Urzędu Gminy w Krynicy, ale ktoś mu kazał wyruszyć pięć minut wcześniej, żeby urządzić konkurencję – mówi na łamach „Gazety Krakowskiej” mieszkaniec Muszyny. - Jak raz zwróciłem kierowcy uwagę, żeby nie rozmawiał przez komórkę, to odparł, żebym się nie wtrącał. Ewentualnie mogę nie jechać jak mi się nie podoba – dodaje.
Czy alternatywą dla pasażerów małopolskich busów mogłaby być kolej? W wielu przypadkach pewnie tak. Co jednak mają zrobić podróżni w sytuacji, gdy oferta PR Kraków na większości małopolskich tras pozostawia wiele do życzenia? Jedynym wyborem dla osób nieposiadających własnych samochodów jest w tej sytuacji właśnie bus. Kwestie bezpieczeństwa i wygody niestety ustępują miejsca potrzebie dojazdu do pracy, szkoły, lekarza, czy też urzędu.
Więcej