Zdaniem prezesa PKP PLK ryzyko znaczącego wzrostu kosztów realizacji Kolej Plus nie jest na razie duże. Jeśli do tego dojdzie, zarządca infrastruktury może wspólnie z samorządami ograniczyć wartość projektów lub poszukać dodatkowych środków.
Program Kolej Plus złapał poślizg – zarządca infrastruktury dopiero we wrześniu
ogłosił pierwszy przetarg (na zaprojektowanie nowej linii, łączącej stację Chorzew Siemkowice z Wieluniem). Jak pisaliśmy, w tym miesiącu
mają zostać podpisane wszystkie umowy z samorządami, a większość przetargów ruszy w listopadzie.
Przełom w rozmowach z samorządamiDopiero 12 sierpnia została ostatecznie zatwierdzona zwiększona wartość programu Kolej Plus. Na realizację programu przeznaczono ostatecznie 13,2 mld zł, w tym 11,2 mld zł stanowią środki budżetu państwa i ok. 2 mld środki jednostek samorządu terytorialnego. Trudne były też negocjacje samorządów z PKP PLK – spółka początkowo nie widziała możliwości zwiększenia dofinansowania ponad już ustalone kwoty. W warunkach wysokiej – i bardzo niepewnej – inflacji samorządy obawiały się, że będzie to oznaczać nieproporcjonalne ryzyko i efektywne obniżenie dofinansowania ze strony państwowego zarządcy do niższej niż 85% wartości.
Tę kwestię udało się w końcu uzgodnić.
PKP PLK w odpowiedzi na pytania „Rzeczpospolitej” odpisała niedawno, że możliwe będzie m.in. wspólne zwiększenie nakładów zgodnie z zasadą finansowania wskazaną w programie (85 proc./15 proc.). Potwierdził to w rozmowie z "Rynkiem Kolejowym" prezes PKP PLK Ireneusz Merchel. Podkreślił jednak, że obecnie obserwowane w przetargach ceny nie nastrajają pesymistyczne; w programie jest bowiem zaszyta 30-procentowa "poduszka bezpieczeństwa" na wypadek wzrostu kosztów. – Jeśli koszty okażą się większe, to będziemy analizować możliwość zmniejszenia zakresu projektów tak, by zachować parametry infrastruktury – tłumaczy "RK" Merchel.
Ostatnią możliwością jest zwiększenie wartości projektów – z zachowaniem zasady 85/15. – W takim wypadku musielibyśmy dopiero znaleźć dodatkowe finansowanie. Podobnie zresztą jak samorządy – zauważył Merchel.
Cześć projektów może być zagrożona
W "Rzeczpospolitej" czytamy, że przy obecnym wzroście wydatków niektóre projekty w Kolei Plus są zagrożone już przy dotychczasowych wyliczeniach kosztów, nawet gdyby nie wzrosły. – Mamy do zrealizowania trzy inwestycje, które nie są bardzo duże, bo nie budujemy nowych linii, ale stanowią dla nas poważny wysiłek finansowy. Jeśli przyjdzie go zwiększać, liczbę projektów chyba trzeba będzie zredukować – mówi Patryk Wild, radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego.
Na razie nakłady ponoszone w programie będą niewielkie, bo dotyczą przygotowania projektów. Nieporównanie większe kwoty pochłoną dopiero roboty budowlane. Zapewne dopiero przed ich rozpoczęciem będą zapadać ostateczne decyzje: budować czy nie. – Po etapie przygotowania docelowych projektów przyjdzie moment na decyzje dla wszystkich zainteresowanych, czy kontynuować projekt, biorąc pod uwagę koszty aktualne koszty. To wentyl bezpieczeństwa: w najgorszym przypadku samorządy zapłacą tylko za projektowanie – mówi Wojciech Dinges, zastępca dyrektora Departamentu Komunikacji i Transportu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.
Tymczasem eksperci obawiają się o zasadność niektórych inwestycji. Przykładem ma być planowania linia kolejowa Kraśnik-Szastarka-Biłgoraj: Według Michała Beima z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu optymalnym scenariuszem jest ograniczenie liczby projektów do zapewniających największą liczbę pasażerów najmniejszym kosztem. – Mało efektywne inwestycje będą rzutować na wizerunek kolei, utrudniając w przyszłości reaktywacje połączeń – uważa Beim.