Ponad miesiąc potrzebowała spółka ZRK DOM, by rozpocząć prace po Astaldi na linii Poznań – Wrocław. Gorzej wygląda sytuacja na linii Warszawa – Lublin, gdzie wciąż trwa inwentaryzacja; pociągi mogą tu wrócić dopiero za rok.
Prezes PKP PLK Ireneusz Merchel przyznał, że nie uda się plan
szybkiego wprowadzenia na plac budowy między Dęblinem a Lublinem zastępczego wykonawcy – spółki PNiUIK z grupy PLK. Problemy sprawia inwentaryzacja wykonanych już robót, która
jest niezbędna do rozpisania przetargu. – Technologia prac była fatalna, rozebrano kilkadziesiąt kilometrów dwóch torów. Podchodzimy do tego bardzo ostrożnie żeby się nie okazało, że przy wznowieniu prac dalej są błędy w dokumentach – wyjaśnia prezes PLK. Na razie uda się uruchomić realizację
umowy z ZUE dotyczącej obiektów inżynieryjnych.
Dziś wydaje się to nieprawdopodobne, ale jeszcze w lipcu PKP Intercity, bazując na optymistycznych informacjach z PLK, planowała uruchomienie od grudnia kilkunastu pociągów Warszawa – Lublin. Astaldi bowiem deklarowało skrócenie zapisanego w umowie terminu zamknięcia torów (5 stycznia) na termin wejścia w życie rozkładu jazdy. PLK takie założenia przekazała przewoźnikom – mimo że roboty
były już znacznie opóźnione. PLK broni się bardzo długimi procedurami przygotowywania rozkładu jazdy – wnioski przyjmowane są na osiem miesięcy przed terminem jego wprowadzenia, kiedy ewentualnych opóźnień na budowie może jeszcze nie być lub też jest szansa na ich nadrobienie.
Teraz zarządca infrastruktury jest bardzo ostrożny. Deklaruje, że zrobi wszystko, by pociągi na linię lubelską wróciły w III kwartale 2019 roku, a w najgorszym wypadku – od nowego rozkładu jazdy, który wejdzie w życie w grudniu 2019 roku. Nawet jeśli przetarg na dokończenie prac uda się ogłosić jeszcze w tym roku i - przy maksymalnym skróceniu procedur - zakończyć w ciągu trzech miesięcy, to pogoda może pozwolić na intensywne prace budowlane dopiero od marca lub kwietnia.
Jak podaje „Gazeta Prawna”, PKP PLK domaga się od Astaldi prawie 250 mln zł kar za niedotrzymanie umów na modernizację linii nr 7 i E59. Wykonawca twierdzi z kolei, że to on skutecznie odstąpił od umowy. – Prawdopodobnie niezbędne będzie dochodzenie należności na drodze postępowania sądowego” – napisał w odpowiedzi na poselską interpelację w tej sprawie wiceminister Andrzej Bittel. Gazeta dodaje, że PKP PLK udało się już
uzyskać środki z gwarancji bankowej wykonawcy i płaci nimi podwykonawcom Astaldi.