Co przewoźnik, to obyczaj. Zarówno zasady, jak i praktyka przewozu rowerów w pociągach poszczególnych przewoźników regionalnych i aglomeracyjnych bardzo różnią się od siebie. Część przewoźników wprowadza rozwiązania zachęcające do przewozu rowerów. Inni – wręcz przeciwnie - pisze Paweł Rydzyński, prezes Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu.
Jeśli chodzi o przewóz osób, to jedynym przewoźnikiem, który wprowadził obowiązek rezerwacji miejsc, a więc sprzedającym bilety na konkretny kurs, jest PKP Intercity. Zupełnie inna sytuacja dotyczy natomiast przewozu rowerów. Część przewoźników wymagających opłaty za przewóz rowerem sprzedaje bilety rowerowe również na konkretny kurs. Sytuacja taka ma miejsce na przykład w POLREGIO: bilet na przejazd kupuje się „z A do B, z przesiadką w C”, bez podawania konkretnego pociągu (bilet ważny jest co prawda określoną liczbę godzin, ale wskazywane na przykład w sprzedaży internetowej konkretne pociągi są tylko sugestią realizacji podróży, a nie nakazem jechania konkretnym kursem). W przypadku zakupu biletu na rower, trzeba natomiast zdecydować się na konkretny pociąg – co na pewno utrudnia w pewien sposób procedurę zakupu biletów (zarówno w kasie, jak i elektronicznie).
Ważny jest „czynnik ludzki”
Sprzedaż biletów na konkretny pociąg naturalnie wynika z limitu miejsc rowerowych w danym typie taboru. Naturalnie: przepisy przepisami, a życie życiem. Bardzo dużo zależy od „czynnika ludzkiego”. Jeśli kupi się bilet rowerowy na konkretny pociąg, ale w rzeczywistości jedzie się poprzednim lub kolejnym kursem, konduktor raczej przymyka na to oko, zwłaszcza jeśli rowerów nie jest nadmiar. Tak samo na przykład w przypadku zakupu biletu na rower w pociągu, jeśli jednośladów jest już w pociągu nadmiar. To jest istotny problem weekendowych wycieczek: jadę rowerem na wycieczkę i kończę ją po południu w malej miejscowości, w której nie ma kasy. Wsiadam do zatłoczonego pociągu powrotnego do dużego miasta, w którym jest już na przykład 10 rowerów, a mój będzie jedenasty… Systemy sprzedaży są zasadniczo przygotowane na „obejście” tego przez załogę konduktorską i sprzedaż biletu, nawet jeśli rowerów jest więcej niż limit. Ale tu znów dużo zależy od „czynnika ludzkiego”.
Nie są rzadkie sytuacje, że jeśli pociąg jest przepełniony, a maszynista widzi na kolejnym przystanku podróżnego z rowerem, to celowo jedzie na sam początek peronu, aż pod wskaźnik, i zanim rowerzysta zdąży dobiec 100 m do drzwi wejściowych, wychyla się konduktor i mówi: „Nie ma miejsc…”. Co więcej, takie problemy dotykają też podróżnych, którzy kupili bilety na rower w przedsprzedaży (portal trojmiasto.pl pisał w 2018 r. o takiej sytuacji w przypadku niedoszłej podróży trójmiejską SKM). Jeśli już „jesteśmy” na Pomorzu, to warto wspomnieć, że zdarzają się lata, w których zapada decyzja o wstrzymaniu sprzedaży biletów przez konduktorów zakładu PR Gdynia w okresie wakacyjnym właśnie po to, żeby ograniczyć nadmiar rowerów, zwłaszcza w pociągach na Hel. Na linii helskiej są zresztą ograniczenia w przewozie rowerów. W tym roku z przewozu rowerów wyłączone są pociągi, które są obsługiwane szynobusami dwuczłonowymi bez wagonów doczepnych, ale na przykład w zeszłym roku w wakacje na Helu z przewozu rowerów wyłączone były wszystkie składy oprócz tych obsługiwanych wagonami piętrowymi (z doczepnym wagonem na rower).
EN57 lepsze od nowego taboru
Na pewno dużo oprócz „czynnika ludzkiego” zależy też od typu taboru. Przykładowo pojazdy EN57 cechują się stosunkowo dużą przestrzenią (dawne lub nawet wciąż funkcjonujące „przedziały służbowe”), w której mieści się większa liczba rowerów. Likwidacja przedziałów służbowych (usuwanie drzwi i tworzenie przestrzeni dla podróżnych i większego bagażu, w tym rowerów) to nie tylko skuteczna walka z osobami palącymi i pijącymi w przedziałach służbowych, lecz także właśnie znaczące wyjście naprzeciw rowerzystom i ich problemom. Spośród różnych typów modernizacji EN57 pod kątem rowerzystów zdecydowanie najlepiej rozwiązano przebudowę składów użytkowanych przez SKM Trójmiasto i Koleje Mazowieckie. Jednak już na przykład EN57ALd nie są dla rowerzystów „najszczęśliwsze”. Jeden z przedziałów służbowych usunięto całkowicie i utworzono w nim normalną przestrzeń dla podróżnych siedzących, przez co podróżny musi „zgadnąć”, czy część rowerowa jedzie z przodu, czy z tyłu (ten sam problem jest zresztą w wielu pojazdach nowej generacji, również w stosunkowo długich, np. 4-członowych). A w samej części rowerowej miejsca jest mało.
W pojazdach nowego typu z dostępnością miejsca dla rowerów bywa różnie. Dużo zależy od rozplanowania przestrzeni rowerowej. Przykładowo 5-członowe Impulsy zakupione przez województwo pomorskie (i przekazane w użytkowanie gdyńskiemu zakładowi POLREGIO) mają przestrzeń rowerową rozplanowaną perfekcyjnie: rowery podróżują w części de facto dla pasażerów stojących, z rozkładanymi bocznymi siedzeniami przy oknach (możliwymi do wykorzystania, jeśli rowerów nie ma), a przymocowywane są pasami. Natomiast, na przykład, w części „Impulsów” użytkowanych przez Koleje Dolnośląskie (zwłaszcza w 3-członowych) miejsca w części rowerowej jest tak mało, że praktycznie nie ma możliwości, by rower nie blokował części drzwi. Rekord pobity został chyba w szynobusach Pesa Link. W przestrzeni rowerowej nie ma żadnych elementów wyposażenia pozwalających zapiąć rower, są natomiast stojaki na narty. Dodać też należy, że Linki kursują m.in. na Mazurach i na trasie Tczew – Chojnice. Wprowadzenie roweru do Linka to konieczność zastawienia 2-4 miejsc siedzących (w zależności od tego, czy również zastawi się część drzwi, czy nie).
Kończąc wątek wyposażenia taboru w urządzenia dla rowerzystów, warto zwrócić jeszcze uwagę na problem uchwytów do wieszania rowerów. Częstym problemem jest na przykład to, że taki uchwyt szybko zużywa mechanizm blokujący uchwyt w powietrzu: w efekcie uchwyt opada, a założenie przedniego koła jest praktycznie niemożliwe. Innym problemem jest to, że uchwyty montowane są za nisko. W efekcie rower nie wisi, lecz tylne koło dotyka podłogi, a przednie przekręca się, zamiast wisieć w pionie. Taka sytuacja ma miejsce na przykład w pojazdach EN96 oraz w kujawsko-pomorskich Elfach (EN76).
W POLREGIO bilet jednorazowy na przewóz roweru co do zasady kosztuje 7 zł, a bilet miesięczny 60 zł (bilet miesięczny jest honorowany przez Koleje Dolnośląskie, Koleje Wielkopolskie i ŁKA). Od tej reguły są wyjątki, związane z decyzjami niektórych województw, które wprowadziły na swoim terenie własne taryfy, niezależne od podstawowej taryfy Regio. Przykładowo w Taryfie Kujawsko-Pomorskiej przewóz roweru kosztuje 5,50 zł (nie ma biletu miesięcznego). Tyle samo bilet na przewóz roweru kosztuje w Arrivie, a przy zmianie przewoźnika z PR na Arrivę w obrębie województwa (np. w relacji Toruń – Tuchola) kupuje się jeden bilet zarówno na przejazd, jak i na przewóz roweru.
Dokładnie taka sama sytuacja jest w przypadku Taryfy Pomorskiej i przejazdów częściowo POLREGIO, a częściowo SKM. Bilet rowerowy w Taryfie Pomorskiej kosztuje tyle samo co w podstawowej taryfie Regio – 7 zł, a bilet miesięczny – 30 zł. W elektrycznych pociągach SKM (a ciągu Gdańsk – Lębork) przewóz rowerów jest bezpłatny i nielimitowany. Z kolei w Taryfie Małopolskiej, obowiązującej na identycznych zasadach w pociągach PR i Kolei Małopolskich w woj. małopolskim, a także na odcinkach w sąsiednich województwach, które są obsługiwane przez KMŁ (tj. m.in. na trasach do Katowic. Sędziszowa czy Stróże – Jasło), bilet jednorazowy na przewóz roweru kosztuje 4 zł, a bilet miesięczny – 35 zł. Bilety rowerowe wydane wg Taryfy Małopolskiej honorowane są również w pociągach Kolei Śląskich na wspólnie obsługiwanych odcinkach
Wagony i autobusy rowerowe
W Kolejach Dolnośląskich przewóz roweru kosztuje 7 zł, a miesięczny bilet rowerowy 60 zł (oba bilety honoruje też POLREGIO). Bilet sieciowy dobowy KD na rower do Wspólnego Biletu Samorządowego (czyli biletu dobowego obowiązującego u wszystkich przewoźników regionalnych/aglomeracyjnych z wyjątkiem PR i obu SKM-ek) kosztuje 10 zł, ale obowiązuje tylko w KD. W lipcu br. KD jako pierwszy przewoźnik w Polsce wprowadził do ruchu „wagony rowerowe”. Są to dawne wagony towarowe (kryte), przebudowane na wagony do przewozu rowerów. Cena biletów na przewóz roweru jest identyczna jak w innych pociągach, ale przewoźnik zastrzega, że bilet trzeba kupić i stawić się na peron najpóźniej 15 minut przed odjazdem (dopuszcza się załadunek rowerów bez wykupionych biletów i sprzedaż biletów przez obsługę, o ile są miejsca). Na razie kursuje tylko jeden taki pociąg „rowerowy”: w weekendy w relacji Wrocław – Świdnica, a załadunek i rozładunek odbywa się tylko na stacjach Wrocław Gł., Sobótka Zachodnia i Świdnica Przemieście. KD na razie wyremontowały dwa wagony „rowerowe”, ale w planach są inwestycje w kolejne i rozwój tej oferty (m.in. do Milicza). W jednym wagonie mieści się 38 rowerów.
Ciekawie do przewozu rowerów podchodzą też Koleje Śląskie. Od maja br. do końca roku, w ramach projektu „Kołem po Śląsku” w pociągach KŚ można przewozić bezpłatnie rowery w weekendy (od godz. 15 w piątki do północy w niedziele). Projekt jest finansowany z Marszałkowskiego Budżetu Obywatelskiego Województwa Śląskiego (przewoźnik otrzymuje z niego rekompensatę). Poza tym przewóz roweru w KŚ kosztuje 5 zł, a rowerowy bilet miesięczny – 60 zł.
Inne „prorowerowe” rozwiązanie KŚ funkcjonuje na remontowanej linii do Wisły. Wszystkie zastępcze autobusy kursujące do Wisły posiadają przyczepki na trzy rowery, a dodatkowo w dni wolne kursują trzy pary „cyklobusów” Skoczów – Wisła Uzdrowisko (bez przystanków pośrednich), z większą liczbą miejsc na rowery. Warto podkreślić to zaangażowanie KŚ, bo jednak najczęściej w komunikacji zastępczej jest bezwzględny zakaz przewozu rowerów, również gdy trasa prowadzi do popularnych ośrodków turystycznych, a zamknięcie linii kolejowej ma miejsce w sezonie.
Kończąc wątek, warto wspomnieć, że jeszcze na początku 2022 r. przewoźnik bezpłatnie przewoził rowery na mniej obciążonych trasach (Katowice – Bytom – Tarnowskie Góry – Lubliniec – Częstochowa, Rybnik – Żory – Pszczyna, Wodzisław Śląski – Chałupki – Racibórz, Katowice – Oświęcim oraz Cieszyn – Czechowice-Dziedzice).
Byle nie zmiana przewoźnika
Ceny biletów rowerowych w Kolejach Wielkopolskich są identyczne jak w Polregio i KD (7 zł jednorazowy, 60 zł miesięczny). POLREGIO honoruje bilety miesięczne KW; KD również, ale tylko na wspólnie obsługiwanym odcinku Krotoszyn – Milicz. Łódzka Kolej Aglomeracyjna przewozi rowery bezpłatnIe, pod warunkiem pobrania bezpłatnego kuponu na przejazd. Kupony honorowane są przez POLREGIO i KW na wspólnych odcinkach. Całkowicie bezpłatnie i bez żadnych warunków wstępnych rowery przewozi się w Kolejach Mazowieckich i SKM Warszawa. W pociągach WKD bezpłatnie przewozi się rowery w dni wolne od pracy, a w dni robocze cena biletu jest analogiczna do ceny biletu na przejazd. Bilet miesięczny WKD na rower kosztuje 51,50 zł.
Problem z przewozem roweru pojawia się niejednokrotnie w sytuacji zmiany przewoźnika i wyjazdu poza województwo. O ile stykający się ze sobą przewoźnicy w większości honorują wzajemnie swoje bilety na przejazd (albo honorują taryfę Regio), więc dla pasażera można kupić jeden bilet, o tyle w przypadku roweru, niekiedy trzeba kupić osobny bilet u jednego przewoźnika i osobny u drugiego (również gdy posiada się Wspólny Bilet Samorządowy). Przewoźnicy co prawda zazwyczaj jednoznacznie wskazują, że honorują bilety rowerowe innego przewoźnika, ale problem (który autor tekstu zna z autopsji) pojawia się niekiedy przy samym zakupie: przykładowo POLREGIO sprzedaje bilety rowerowe na konkretny kurs i często pojawia się problem z analogiczną sprzedażą na pociąg innego przewoźnika. Czasem zdarza się, że jeden przewoźnik wystawia bilet na rower bez wskazania relacji, ale nie zawsze jest tak, że w pociągu drugiego przewoźnika bilet ten zostanie uznany. Wtedy oczywiście znów istotny staje się „czynnik ludzki”.
Cały raport "Rower na kolei", z licznymi wypowiedziami ekspertów, można przeczytać w Miesięczniku Rynek Kolejowy