Rolnicy ze związku Agrounia protestują w Hrubieszowie przeciwko wwzożeniu do Polski Ukraińskiego zboża. Próbowali zablokować tory linii LHS, ale uniemożliwiła to policja. Afera polityczna związana z cenami zboża w Polsce nabiera rozpędu.
Agrounia- nie związek zawodowy, a ruch społeczny, który również ma zarejestrowaną partię polityczną - zapowiedziała przed tygodniem blokadę torów linii szerokotorowej LHS prowadzącej z Ukrainy. Siedmiodniowy protest zaczął się wczoraj (12 kwietnia). Blokadę torów uniemożliwiła policja, która odgrodziła linię kordonem - zdaniem Agrounii, nielegalnie, bo na protest wydał zgodę urząd miasta. Mimo to, rolnicy mają zamiar protestować przez tydzień.
Rolnicy domagają się przywrócenia cła na produktu zbożowe z Ukrainy. - Co będzie podczas zbliżających się żniw? Rząd nie robi nic i jeśli tak zostanie to cena dla rolników będzie 3 razy gorsza.
To kolejny krok do upadków gospodarstw rolnych i niszczenia polskiego rolnictwa. Wymagamy też komisji śledczej ws. afery zbożowej. Kto skorzystał? Kto zarobił? Kto był złym doradcą rolników? - pyta organizacja.
Ile zboża wjechało do Polski?
Osią sporu są niskie ceny skupu zboża spowodowane - zdaniem rolników - zalewem zboża z Ukrainy, które
miało być eksportowane do krajów Afryki i Azji. W grudniu Komisarz Janusz Wojciechowski informował, że import zbóż z Ukrainy do Polski w okresie od 24 marca do 8 grudnia 2022 roku 2,152 mln t. Zdaniem Solidarności Rolników Indywidualnych było to dużo więcej - 3 mln ton od maja 2022 r. W trójmiejskich portach przeładowano w ubiegłym roku 6,5 mln ton zbóż, w tym 4,7 mln ton w Gdyni. To podobny wynik, jak rok wcześniej - na większe przeładunki
nie pozwala infrastruktura, co już
rok temu przepowiadali eksperci.
Skala afery rośnie - jak podała "Rzeczpospolita". trzy firmy z grupy największych krajowych młynarnii, które kupiły pszenicę deklarowaną jako polską od firm pod Hrubieszowem. A naprawdę sprzedano im ukraińskie zboże, które wjechało do Polski jako techniczne, więc przeznaczone do spalenia lub na pellet. W tej sprawie prowadzone jest śledztwo. Z kolei Wirtualna Polska
dotarła do listy części firm sprowadzających zboże z Ukrainy. Są wśród nich podmioty powiązane z obozem władzy - twierdzi wp.pl.
Według nieoficjalnych informacji "Rynku Kolejowego", Ministerstwo Rolnictwa nie miało pojęcia, dokąd i jakimi trasami przewożone jest zboże, wjeżdżające do Polski. Pytano o to przewoźników kolejowych. Dużo większy jest jednak problem z ustaleniem, co się dzieje ze zbożem przeładowywanym na ciężarówki. Prezydent Andrzej Duda odwołał w zeszłym tygodniu wicepremiera Henryka Kowalczyka z funkcji ministra rolnictwa i rozwoju wsi.
Będzie zawieszenie importu?
- Strona ukraińska zaproponowała, złożyła propozycję, aby przez pewien czas bardzo mocno ograniczyć, a na tę chwilę nawet zatrzymać całkowicie przyjazd zboża do Polski. Chcę bardzo mocno powiedzieć: do Polski, nie mówimy o tranzycie -
powiedział w ubiegłym tygodniu nowy minister rolnictwa Robert Telus w Dorohusku po spotkaniu ze swoim ukraińskim odpowiednikiem.
Rząd zwołał 10 kwietnia posiedzenie sztabu kryzysowego w tej sprawie. Nowy minister rolnictwa poinformował po nim, że w naszym kraju zalega ok. 4 mln ton ukraińskiego zboża przeznaczonego na eksport. – Zwrócę się do ministrów z 5 krajów frontowych, aby wspólnie mocno zmienić projekt przedłużenia bezcłowego i bezkontyngentowego importu zboża z Ukrainy – zapowiedział minister. Nie mniej ważną sprawą, na którą zwrócił uwagę szef resortu rolnictwa, jest transport zboża od granicy do innych krajów, zarówno drogowy, jak i kolejowy.
– Przekładamy priorytety na zboże. To jest teraz najważniejsze. Zboże jest najważniejsze w portach oraz na torach i będziemy robić wszystko, aby jak najszybciej zboże z Polski wyeksportować – podkreślił minister.
Arkadiusz Barylski, dyrektor zarządzający, BZK Group stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że do końca sierpnia 2022 r. eksport z Polski zboża zarówno krajowego jak i ukraińskiego wyglądał dość płynnie. Pogorszyło się to z początkiem września, gdy przepustowość terminali portowych wcześniej przeznaczonych dla zbóż została w części zastąpiona importem węgla. Wydłużyło to znacznie czas dostawy do portu, co również znacząco wpłynęło na koszty transportu kolejowego i kołowego. O tym, że przewozy węgla zapchały porty i linie kolejowe,
pisaliśmy wielokrotnie.