PKP PLK realizują kolejne wypłaty dla podwykonawców firmy Astaldi, która zeszła z przebudowy odcinków linii nr 7 i E59. Na przełomie października i listopada na oba kontrakty maja wejść spółki zależne PKP PLK, co umożliwi wznowienie prac. Jak przyznaje zarządca, opóźnienie na linii lubelskiej wynosi już ok. pół roku. – W tej chwili mamy już ok. pół roku opóźnienia na kontrakcie lubelskim. Na pewno trudno będzie nam nadgonić, ale nie będziemy już generować kolejnych opóźnień – zapewnia Arnold Bresch, członek zarządu PKP PLK.
Wczoraj niektórzy podwykonawcy Astaldi
blokowali rondo na drodze krajowej nr 17, zarzucając PKP PLK niedotrzymywanie terminów i ustaleń w zakresie regulacji roszczeń. – Większy problem z obsługą roszczeń podwykonawców mamy na terenie kontraktu lubelskiego. Wynika to z większego zakresu prac i większej liczby niezgłoszonych podwykonawców i usługodawców – mówi Arnold Bresch, członek zarządu PKP PLK. Jak dodaje, dzisiaj rozmowy są już kontynuowane w siedzibie PLK w Lublinie. – Udało nam się wrócić do dialogu. W przyszłym tygodniu każda firma dostanie ich roszczenia – dodaje Bresch. Kolejne spotkanie z podwykonawcami odbędzie się 29 października.
Weryfikacja dokumentów musi trwaćW sumie problem nieuregulowanych płatności dotyczy 106 podwykonawców, przy czym kilkudziesięciu z nich nie zostało oficjalnie zgłoszonych przez Astaldi. – Wykonawca wykorzystał furtkę, zgodnie z którą nie musi zgłaszać podwykonawców realizujących prace na kwoty poniżej 50 tys. zł. Teraz, jak te roszczenia wpływają, okazuje się, że firmy, które pozornie realizowały usługę na kwotę poniżej 50 tys. zł, mają roszczenia na ponad milion złotych – wyjaśnia Arnold Bresch.
Podwykonawcy Astaldi zgłosili już roszczenia na kwotę ok. 115 mln zł. – Ta kwota wynika ze stanowiska tych firm. To jest dopiero weryfikowane. Są przypadki, że wyłapujemy powtórzone wnioski o zapłatę za ten sam zakres wykonanych prac – mówi Arnold Bresch. Jak dodaje, do dzisiaj na kontrakcie lubelskim wypłacono ok. 35 mln zł, a pod Lesznem – 5 mln zł. – Jest możliwość zapłaty podwykonawcom firmy rynkowej, ale musimy dotrzeć do materiałów źródłowych, jakie umowy podpisywało Astaldi z firmami mającymi roszczenia – wskazuje członek zarządu PKP PLK.
Bresch odnosi się też do zarzutów o „opieszałość” w płatnościach. Jak wskazuje, Astaldi nie potwierdza i nie rozlicza już wykonanych robót. – Musimy zabezpieczyć interes zamawiającego publicznego, nie możemy tych pieniędzy w sposób niekontrolowany przelewać na konta podwykonawców – mówi członek zarządu PKP PLK. – Część prac i materiałów jest weryfikowana. Umówiliśmy się, że do połowy listopada firmy będą występować z wnioskami – dodaje Bresch.
Zarządca infrastruktury naliczył też karę umowną Astaldi. – Wystąpiliśmy o uruchomienie gwarancji. Kara umowna to 30% wartości kontraktu – mówi Arnold Bresch.
Pół roku opóźnieniaPKP PLK podjęły działania zmierzające do wznowienia prac. – Na przełomie października i listopada chcemy wprowadzić kolejnego wykonawcę. Prace będziemy realizować siłami własnymi. Duży zakres robót został już realizowany. Nasze spółki zależne będą miały za zadanie odbudowę toru. To zapewni nam przejezdność – wyjaśnia Bresch.
Na linii lubelskiej prace wznowi PNUIK i Dolkom, a na kontrakcie pod Lesznem – ZRK DOM. – W tej chwili mamy już ok. pół roku opóźnienia na kontrakcie lubelskim. Na pewno trudno będzie nam nadgonić, ale nie będziemy już generować kolejnych opóźnień – zapewnia członek zarządu PKP PLK. Przypomina też, że wciąż aktywna jest umowa na urządzenia sterowania ruchem. – Zakładamy, że pewien zakres robót w zakresie branż, które nie są realizowane przez nasze spółki, będziemy udzielać w formie przetargu na rynku – mówi Arnold Bresch. Chodzi m.in. o prace związane z energetyką czy łącznością.
Aktualizacja godz. 12:12
Po publikacji tekstu skontaktowało się z nami biuro prasowe PKP PLK, by sprostować publiczną wypowiedź członka zarządu PKP PLK na temat ok. rocznego opóźnienia. W tej chwili zarządca infrastruktury diagnozuje ok. półroczne opóźnienie.