Warszawiacy nie doczekali się w mijającym roku drugiej linii metra, choć wiele razy słyszeli, że na pewno zostanie otwarta. Za to nie tylko w stolicy, ale też w innych polskich miastach renesans przeżywają tramwaje. Wydarzenia minionego roku podsumował portal transprot-publiczny.pl.
Polska tramwajowa
Jeszcze kilka lat temu głośna była likwidacja tramwajów w Gliwicach. Dziś żyjemy jednak w innych czasach, bo polskie tramwaje, podobnie zresztą dzieje się w innych miastach Unii Europejskiej, przeżywają renesans. Po pół wieku ten rodzaj transportu wraca do Olsztyna, gdzie udało się właśnie wznowić budowę nowoczesnej sieci po wcześniejszych problemach związanych z wyrzuceniem hiszpańskiego wykonawcy. W Bydgoszczy w połowie zaawansowana jest budowa wyczekiwanego połączenia z dzielnicą Fordon. Szybki tramwaj na prawobrzeże buduje Szczecin. W nową linię rzutem na taśmę wzbogaciła się Warszawa, a wcześniej Toruń.
W tabor inwestują miasta, które od lat opierały ten transport na starych, rdzewiejących i głośnych „przecinakach”. W Tramwajach Śląskich zakończyły się dostawy 30 nowych tramwajów. Nowy pojazd wyjechał na tory w Gdańsku. 12 trafi do Torunia. Zakupy odbywają się lub są szykowane we Wrocławiu, Bydgoszczy, Krakowie i Łodzi – kontrakty zgarnęła bydgoska Pesa, wchodząc do miast obstawionych wcześniej przez innych producentów. Oszczędności pozwoliły też na kolejne zamówienia w Toruniu i Tramwajach Śląskich. Wysyp dostaw przyniesie przyszły rok, który będzie wieńczył perspektywę finansową 2007-2013. Stolica znów jest osobnym przykładem, bo w ciągu ostatnich kilku lat wymieniła ponad ćwierć tysiąca tramwajów, a na pojazdy i modernizację sieci wydała blisko 3 mld zł. W tym roku w Warszawie pasażerów zaczął wozić pierwszy Jazz Duo, nazywany kioskiem albo bufetem ze względu na swój kształt.
Na szansę czekają jeszcze tramwaje podmiejskie w Łodzi oraz gorzowska sieć.
Metro jeszcze nie jeździ
„Do końca roku” – te trzy słowa powtarzali jak mantrę przedstawiciele stołecznego ratusza, za każdym razem gdy zobaczyli dziennikarza lub mikrofon. Chodziło rzecz jasna o uruchomienie centralnego odcinka drugiej linii metra. Budowniczowie do ostatniej chwili zmagali się z pracami na opóźnionej stacji Centrum Nauki Kopernik, zgłaszając oficjalnie zakończenie robót w kontraktowym terminie, wypadającym 30 września. Po wyborach samorządowych okazało się, że odbiory poszczególnych stacji się przedłużają, a sytuację skomplikował dodatkowo pożar części akumulatorów zasilania awaryjnego na jednej ze stacji.
Druga linia metra, nawet niekompletna, zmieni krajobraz stolicy nie mniej, niż zrobiła to ta pierwsza. Zmienia zresztą już teraz. Inną funkcję pełni odnowiona Świętokrzyska, czy okolice Dworca Wileńskiego, za chwilę zupełnie inaczej będzie się jeździło do dzielnic na zachód od centrum. To tam w ciągu paru lat należy się spodziewać zagłębia wieżowców, z budowanym właśnie 200-metrowym Warsaw Spire na czele. Efektownie wyglądają wyjścia z metra na drugiej linii (charakterystyczne motylki).
Choć centralny odcinek nie został jeszcze otwarty, Warszawa już myśli o kolejnych. W październiku został ogłoszony przetarg na wykonawców tzw. odcinków 3+3 – czyli przedłużeń II linii metra po trzy stacje w każdą stronę. Mają one powstać do 2019 r. Rzutem na taśmę w końcówce roku został natomiast ogłoszony konkurs na wykonanie wstępnych projektów kolejnych pięciu stacji – dwóch na Bemowie i trzech na Targówku i Bródnie. Te z kolei odcinki mają zostać oddane w 2022 r. Realizacja tych planów bez środków unijnych nie byłaby możliwa.
Więcej na portalu Transport-Publiczny.pl