Pewna warszawska rodzina zdecydowała się na weekend w Zakopanem. Gdy kasjerka wydała im bilety, okazało się, że rodzice ze starszym dzieckiem pojadą razem, zaś ich kilkumiesięczne niemowlę… samo. Albo przynajmniej z obcymi ludźmi, bo trzy przedziały dalej. Tak rozdzielił ich system rezerwacji PKP Intercity. Wszystko za jedyne 238,80 zł. Nerwy i wrażenia gratis - czytamy na portalu KolejoweAbsurdy.pl.
Powyższą historię opisał w serwisie wykop.pl jeden z pasażerów. Ta momentalnie stała się hitem Internetu. Spośród ponad stu komentarzy wszystko najlepiej podsumowuje ten najkrótszy: „Absurd? Codzienność”.
Warto dodać, że pasażer chciał zaoszczędzić czas i zamierzał Bilet Rodzinny kupić przez Internet. Tam oczywiście zrealizować się tego nie dało (podobnie jak w biletomacie). Gdy odstał swoje w kolejce do kasy, okazało się, że bilety trzeba wydać na osobnych blankietach: osobno te w ofercie rodzinnej, osobno dla niemowlaka. Oczywiście ten ostatni całkowicie bezpłatny. Ale - wedle przepisów - aby małe dziecko mogło jechać za darmo, obowiązkowo bilet zerowy musi mieć wydrukowany.
Podobne problemy coraz częściej zgłaszają nam pasażerowie. Przedstawimy dwie ostatnie historie. „Nie wiem czy Państwo wiedzą, ale od niedawna system sprzedaży e-IC blokuje użytkownika, który dokonuje więcej niż pięć operacji na dany pociąg. A to, wbrew pozorom, wcale nie jest dużo. Przykład: kupowałem babci i jej koleżance bilety na powrót z sanatorium. Babcia ma I grupę inwalidzką, koleżanka zaś będzie jechała jako jej opiekun. Żeby kupić miejsca w tym samym przedziale, musiałem wyrezerwować wcześniej pół wagonu” – opisuje nam pan Michał.
Inny podróżny, posiadający I grupę inwalidzką osoby niewidomej, chciał odbyć podróż z opiekunem i swoim dzieckiem. Przy kasie biletowej spędził około pół godziny i finalnie otrzymał następujące rezerwacje: on w jednym przedziale, jego opiekun kilka przedziałów dalej, zaś dziecko - w innym wagonie. Widząc bezsilność wobec systemu rezerwacji, kasjerka wydała mu nieoficjalnie bezpłatną rezerwację całego przedziału. Dzięki temu cała grupa - mimo absurdalnych miejscówek - mogła zająć miejsce w przedziale, w którym miała pewność, że nikt jej z niego nie wygoni. Jak pokazuje historia pierwszej rodziny – nie wszystkim udaje się trafić na życzliwych kasjerów.
Po wdrożeniu rozwiązania „Po prostu biletu”, czyli biletu i miejscówki na jednym blankiecie, pojawił się problem z działaniem funkcji „rezerwacja obok miejsca już zajętego” (kasjer wpisuje ręcznie numer wagonu i miejsca obok którego chce wydać kolejną rezerwację). Po interwencjach pasażerów obiecano go naprawić. Największym skandalem jest jednak fakt, że kolej zamiast opracować system w pełni poprawny, wolała wdrożyć bubla. A pasażer po raz kolejny stał się królikiem doświadczalnym.
Więcej