Muzyka nie jest jedyną pasją Roda Stewarta. Artysta przez ostatnie lata pracował nad ogromną kolejową makietą pokazującą amerykańską kolej lat 40. Stworzył pełen życia, industrialny krajobraz. Oto jak do tego doszło.
Kolej była obecna w życiu Roda Stewarta niemal od samego początku. Na świat przyszedł w domu położonym w północnej części Londynu w bezpośrednim sąsiedztwie linii kolejowej. Często jeździł pociągami a kolej, jeszcze ta napędzana parą, była nieodłączną częścią jego życia. Życie potoczyło się tak że pomimo poważnego zainteresowania koleją (i piłką nożną) młody Rod Stewart wybrał w końcu karierę muzyczną.
Jego kolejowe hobby nie było wielką tajemnicą, ale rozmów na ten temat przez dłuższy czas unikał. W końcu dziennikarzom brytyjskiego
Railway Modellera udało się go namówić nie tylko na wywiad, ale i pokazanie budowanej przez wiele lat makiety.
Marzenia spełnił po latach– Byliśmy na wakacjach z mamą i tatą w Bognor Regis, miałem zaledwie osiem lub dziewięć lat. Pamiętam, że w oknie sklepu zobaczyłem cudowną makietę kolejową i pomyślałem, że było czymś wspaniałym dostawać pieniądze za budowę takich – wspomina w rozmowie z
Railway Modellerem. Przypomina także, że jeszcze mieszkając z rodzicami nie zawsze miał wystarczająco dużo miejsca na swoje kolejowe hobby, a marzenia udało mu się spełnić dopiero po wielu latach.
Projekt na poważnie ruszył w roku 1993. Artysta zbudował właśnie nowy dom w Los Angeles a na poddaszu od razu zaplanował pomieszczenie, w którym zamierzał umieścić makietę. Jak sam przyznaje, wybór padł na kolej amerykańską, a nie brytyjską tylko dlatego, że na początku lat 90. trudno było sprowadzać modele przez ocean, a w pobliżu domu miał dostęp do dobrze zaopatrzonych sklepów modelarskich.
Industrialny krajobraz lat 40.
Makieta nie była szczegółowo zaprojektowana, a raczej powstawała w oparciu o kolejne pomysły. Artysta podkreśla, że dużo bardziej niż same modele i infrastruktura kolejowa pociągało go całe otoczenie i to w nie zostało włożone najwięcej wysiłku. Kolej nie miała być dominującym tematem, ale elementem wielkomiejskiego, industrialnego, amerykańskiego krajobrazu lat 40. Stąd na gotowej makiecie liczne wieżowce i całe kwartały ulic pełne samochodów czy pieszych dających odpowiednią głębię. – Piękno odnajduję w tym, innym wydaje się brzydkie. Surowe drapacze chmur, wyeksploatowane magazyny, wszystko co jest zaniedbane – mówi Rod Stewart. I to widać.
Praca trwały przez wiele lat i prowadzone były nawet w czasie tras koncertowych. Trzeba przyznać, że Stewartowi nie brakowało zapału – był nawet gotowy wynajmować dodatkowe pokoje w hotelach by mieć miejsce do pracy! W niektórych pracach pomagali mu także znajomi, ale jak podkreśla 90% z nich wykonał sam. Efektem jest makieta, która ma 38 m długości.