Światowy wymiar, jaki przybrała sprawa mostu w Pilchowicach, doczekała się przedstawienia stanowiska głównego reżysera i scenarzysty, Christophera McQuarrie'a. Niestety, jest ono pełne nieścisłości i półprawd, które mogą jednak zmylić amerykańską opinię publiczną.
Scenarzysta-reżyser filmu Mission: Impossible 7 Christopher McQuarrie przesłał redakcji czasopisma Empire oświadczenie w sprawie mostu w Pilchowicach.
Można się z nim zapoznać tutaj.
Swoje oświadczenie McQuarrie rozpoczyna od potwierdzenia wcześniej głoszonych przez osoby związane z produkcją tez, że w filmie z serii Mission: Impossible jak najwięcej efektów specjalnych ma być naturalnych, nie cyfrowych; to wyjaśnia chęć wysadzenia mostu w powietrze. Jak pisze reżyser, podczas prac przedprodukcyjnych rozważana była koncepcja sceny z udziałem mostu nad wodą - najchętniej częściowo zniszczonego. – Mimo że wątpiliśmy, że to możliwe, przeprowadziliśmy
szerokie poszukiwania kraju gdziekolwiek na świecie, gdzie stałby, most którego trzeba się pozbyć. Cudowni ludzie z Polski odpowiedzieli z entuzjazmem – pisze.
Reżyser twierdzi, że most nie jest ani zabytkowy, ani oryginalny
Jak podaje, okazało się, że ci ludzie znali “nieczynny most kolejowy” w odpowiedniej lokalizacji. Co więcej, “miejscowi” byli chętni do promowania turystyki. – Lokalne drogi są jakie są, więc największą szansą jest rewitalizacja przestarzałej kolei, w tym wymiana pomostu (org. “decking”), którą inżynierowie uznali za strukturalnie niestabilny – pisze, dodając, że most nie został w całości zbudowany w 1906 roku, tylko częściowo odbudowany po zniszczeniu przez wycofujących się Niemców pod koniec drugiej wojny światowej. Jak twierdzi reżyser, to jeden z dwóch podobnych mostów w okolicy, z których żaden nie jest chronionym zabytkiem. – Żeby otworzyć okolicę na turystykę, most musi zostać zniszczony – podsumowuje.
Te stwierdzenia są nieprawdziwe, ponieważ
obiekt jest zabytkiem, co potwierdziła generalny konserwator zabytków. Został zbudowany w całości, a Niemcy tylko częściowo go uszkodzili. Zaledwie trzy lata temu jeździły tu pociągi, a linia kolejowa nr 283, choć nie jest dla niej opracowywany rozkład jazdy ze względu na dopuszczalną prędkość pociągów 0 km/h, jest linią czynną i objętą kontraktem utrzymaniowym. Infrastrukturę linii wraz z mostem
chciało - jeszcze przed zainteresowaniem filmowców - przejąć województwo dolnośląskie, w celu przywrócenia ruchu pociągów po naprawie torów. Rzeczywiście jednak, prezes PKP PLK
przyznaje, że stan mostu jest zły i istnieje konieczność wymiany konkretnych elementów w celu przywrócenia ruchu pociągów.
Reżyser stwierdza również, że jezioro utworzone przez Zaporę Pilchowicką, nad którym przebiega most, jest sztuczne, co umożliwia zadbanie o środowisko podczas wybuchu (
temu entuzjazmowi przeczy organizacja WWF). Najważniejsze jest jednak stwierdzenie, że “rozumiane było, że możemy zniszczyć tylko niebezpieczną część mostu, którą trzeba odbudować, a nie oryginalne kamienne filary, na których pewnego dnia będzie można odbudować most, jak to już raz uczyniono”. To oznaczałoby, że elementem mostu, który filmowcy chcą zburzyć jest cała kratownicowa, nitowana, unikatowa konstrukcja. To tak jakby filmowcy chcieli wysadzić w powietrze Wawel, ale bez naruszania fundamentów.
Partycypacja w odbudowie linii kolejowej? O tym ani słowa
Jeśli chodzi o stronę finansową, reżyser zapowiada pokrycie ewentualnych kosztów zniszczeń, które spowodowałoby “i tak niezbędne” wyburzenie. W oświadczeniu nie ma ani słowa o partycypowaniu w odbudowie mostu, co
zapowiadał wiceminister kultury. Reżyser stwierdza coś przeciwnego – że zniszczenie przez filmowców mostu zachęci rząd do odbudowy linii kolejowej. Można zatem przypuszczać, że po zniszczeniu mostu, gołe filary (w oryginalnym, nienaruszonym stanie) przekazane zostałyby województwu dolnośląskiemu do odbudowy uszkodzonego kawałka (czyli reszty mostu).
Obecne zamieszanie reżyser przypisuje złośliwej działalności jednej osoby, która nie dostała posady przy produkcji filmu – i w związku z tym, jego zdaniem, nastawiła polską opinię publiczną przeciwko projektowi, zagrażając filmowaniu w Polsce. Nie zdradza jednak jej personaliów. – Próbowano nawet ten zapomniany, niebezpieczny i nieużyteczny most uznać za zabytek w nadziei na zablokowanie jego odbudowy – uderza, choć nie wiadomo czy w obrońców mostu, czy w wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Na koniec Christopher McQuarrie podkreśla, że nigdy nie zdecydowałby się na niszczenie zabytków i wciąż ma nadzieję na kręcenie filmu w Polsce. – Będziemy bardzo szczęśliwi, usuwając po drodze zapomniane, nikomu niepotrzebne mosty – podsumowuje.