Koleje Dolnośląskie zaczęły kursowanie z Wrocławia do Krotoszyna przez Milicz 25 marca. Niemal od razu swoje uwagi co do połączenia wystosowali samorządowcy z gmin, przez które przejeżdża pociąg. Coraz głośniej jest także o przystanku Rakoniewice Milickie, który został kompleksowo zmodernizowany, a gdzie nie zatrzymuje się żaden pociąg.
Koleje Dolnośląskie realizują rozkład jazdy, które zleca im Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, a ten akceptowany jest przez zarządcę infrastruktury kolejowej: PKP PLK. Dlatego na pytanie o to, dlaczego na przystanku Rakoniewice Milickie, zlokalizowanym między Miliczem a Krotoszynem, nie zatrzymują się pociągi, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich od razu odsyła do urzędu marszałkowskiego. A konkretnie do wypowiedzi Michała Nowakowskiego, rzecznika urzędu, której udzielił w mediach.
– Z mojej wiedzy wynika, że na etapie remontu linii do Krotoszyna był projekt aby przystanek w Rakoniewicach Milickich zlikwidować. Ten przystanek został jednak [przez PKP PLK – dop. red.] wyremontowany – mówi rzecznik i dodaje zgodnie z prawdą, że przystanek, choć nieco zmienił położenie po naprawie linii, to i tak znajduje się w lesie i nie prowadzi do niego utwardzona droga. Mimo to, Nowakowski zapewnia, że „jeśli w toku obserwacji okazałoby się, że korzystaliby z niego [przystanku – dop. red.] ludzie, to wróci on do oferty przewozowej”. Rzecznik jednak nie wyjaśnił, w jaki sposób urząd marszałkowski zamierza sprawdzić zainteresowanie zatrzymaniami, jeśli żaden pociąg Kolei Dolnośląskich się tam nie zatrzymuje.
Dlaczego nie przeniesiono przystanku bliżej ludzi?Rzut oka na mapy google i wyraźnie widać, że najbliższa osada ludzka znajduje się od przystanku Rakoniewice Milickie w odległości ok. 900 metrów. Pojawia się pytanie, czy PKP PLK, jak w przypadku kilku innych inwestycji, rozważała przeniesienie przystanku w inne miejsce. Na przykład do Rakłowic, gdzie linia kolejowa przechodzi niemal przeze środek wsi, do tego oddalonej zaledwie o kilometr od znacznie większego Dziadkowa. Odpowiedź PKP PLK jest dość zaskakująca, a wynika z niej, że samorządom lokalnym nie zależało na lepszej komunikacji z miastami powiatowymi.
– Na etapie realizacji inwestycji samorząd lokalny uznał celowość działania przystanku w dotychczasowym miejscu – pisze Bohdan Ząbek z biura prasowego PKP PLK na Dolnym Śląsku. Zaznacza przy tym, że prace na linii nr 281 – na odcinku Grabowno Wielkie – granica woj. dolnośląskiego miały charakter odtworzeniowy.
– Na przystanku w Rakoniewicach Milickich była prowadzona obsługa pasażerska. Władze lokalne są zainteresowane jej wznowieniem. Wzrastający potencjał tego regionu – w tym gminy Cieszków, na której położony jest przystanek – pozytywnie rokują co do korzystania z tego przystanku, przy kolejnych korektach rozkładów jazdy pociągów – uważa przedstawiciel PKP PLK. Szanse na zatrzymanie pociągów Kolei Dolnośląskich w Rakoniewicach są jednak raczej… żadne. Nowy peron z wiatą, ławkami i gablotami pozostanie najpewniej miejscowym kuriozum.
Uwagi dotyczące reaktywacji pociągów są liczne
Samorządowcy z Milicza i Krotoszyna mają jednak uwagi co do rozkładu jazdy pociągów. O uwagach dotyczących rozkomunikowania pociągów KW i KD w Krotoszynie
już pisaliśmy, doszły do niech jednak kolejne. Samorządowcy z Milicza i Krotoszyna uznali rozkład jazdy pociągów KD na linii 281 za „niekonkurencyjny i nieuwzględniający potrzeb mieszkańców”. Chodzi m.in. o to, że trudno jest dostać się do Wrocławia na godzinę 8, ostatni pociąg z Wrocławia jest z kolei ich zdaniem wcześnie, bo wyjeżdża ze stolicy województwa już o 19:30.
Michał Nowakowski najpierw odniósł się do krytyki, oceniając, że jest ona „trochę nie w porządku”, ponieważ „krytyka miała miejsce już w pierwszym dniu uruchomienia połączenia”. Nowakowski zapewnia jednak, że rozkład był wcześniej konsultowany i że przyszły rozkład jazdy uwzględni uwagi, jakie się pojawiają.
– 7 par pociągów dziennie to bardzo duża liczba pociągów, ale będziemy się dostosowywać do oczekiwań podróżnych – powiedział Nowakowski w radiowej rozmowie.
KD „nie musi zatrzymywać się wszędzie”Czy jednak brak zatrzymań w Rakoniewicach to wynik marnej oceny przystanku jako miejsca, gdzie pojawiłby się klient KD, czy raczej realizacja strategii nowego prezesa KD, Damiana Stawikowskiego?
Jego ostatnia wypowiedź może sugerować, że raczej to drugie.
– Czy my musimy zatrzymywać się w każdej wiosce na Dolnym Śląsku? No chyba nie – powiedział podczas VI Dolnośląskiego Kongresu Samorządowego i zaapelował do samorządowców z gmin na Dolnym Śląsku o dyskusję na ten temat. Apelował też o wskazanie przystanków, gdzie zatrzymania są konieczne.
W myśl tej idei od czerwca 2019, z momentem reaktywacji połączeń pasażerskich między Legnicą a Lubinem, pociągi pasażerskie nie zatrzymają się na stacjach pośrednich, zmodernizowanych przez PKP PLK za ok. 10 mln złotych (
o tej sprawie obszernie piszemy tutaj). Rzecznik urzędu marszałkowskiego stwierdza, że takie zatrzymania wydłużyłyby czas przejazdu między Lubinem a Legnicą o kilkanaście minut. To nieprawda. Czas przejazdu byłby dłuższy o ok. 6-8 minut.