Tematyka kolejowa pojawiła się podczas Kongresu Drogowego 2012. Zdaniem przewodniczącego rady nadzorczej Trakcji-Tiltry Macieja Radziwiłła, biorącego udział w jednym z paneli dyskusyjnych, na polskim rynku wykonawstwa budownictwa infrastrukturalnego mści się jego nadmierna otwartość na podmioty z zagranicy, które nie dysponują koniecznym doświadczeniem. Jak twierdzi, już wkrótce sytuacja z branży drogowej powtórzy się, jeśli chodzi o wykonawstwo inwestycji kolejowych.
- Ani Hiszpanie do Francji, ani Francuzi do Hiszpanii nie są wpuszczani, jeśli chodzi o przetargi na inwestycje infrastrukturalne. Podobnie jest w Chinach. Dlaczego więc my wpuszczamy wszystkich? - pytał Maciej Radziwiłł.
- Jeśli ktoś chce kupić szynę, to może to zrobić 12 miesięcy naprzód. A ja mam kontrakty, które będę realizować przez 2 lub 3 lata. To oznacza siedzenie na bombie. Nie zgadzam się więc ze Zbigniewem Jakubasem. Każda firma musi podjąć się realizacją kontraktów często nierentownych, ale po to, aby pokryć choć część swoich kosztów stałych - zaznaczył przewodniczący rady nadzorczej Trakcji-Tiltry.
- W tej chwili dostępność kredytów i gwarancji jest krytyczna. Również w sektorze kolejowym, na który wchodzi część firm drogowych. Tu czeka nas dokładnie to samo, co na drogowym. Liczba wykonawców w przetargach sięga już 20 sztuk i ci „tradycyjni” wykonawcy znajdują się już pod koniec drugiej dziesiątki - mówił Radziwiłł podczas Kongresu Drogowego.