Przewozy tranzytowe koleją z Zachodu na Wschód wynoszą poniżej jednego miliona ton rocznie, co jest niezadowalające - powiedział prezes PKP SA Andrzej Wach na czwartkowej konferencji prasowej w Małaszewiczach. W Małaszewiczach nieopodal granicy polsko-białoruskiej zatrzymał się specjalny pociąg towarowy, którym w doczepionych wagonach pasażerskich podróżują szefowie czterech kolei: niemieckiej, polskiej, białoruskiej i rosyjskiej. Pociąg jedzie z podberlińskiej stacji Seddin do Moskwy przez Mińsk i Smoleńsk. Po południu w czwartek zatrzymał się na krótko w Warszawie.
Jest to próbny przejazd, podczas którego kolejarze chcą sprawdzić możliwości skrócenia czasu przejazdu pociągiem towarowym na tej trasie. Zgodnie z planem, do tej pory dotrzymanym, odcinek od Seddin do Smoleńska pociąg ma pokonać w 63 godziny, czyli o 15 godzin szybciej niż kursujący na tej trasie towarowy ekspres.
Zdaniem Wacha, oferta kolei w przewozach tranzytowych może być atrakcyjna dla klientów, jeżeli kolej będzie sprawniej przewozić towary. Podobnego zdania jest Hartmut Mehdorn z kolei niemieckich. "Znajdziemy wielu klientów, jeżeli uda się otworzyć granice" - powiedział Mehdorn na konferencji.
Szef PKP SA uważa, że czas przejazdu tego pociągu można jeszcze skrócić, ale w tym celu potrzebna jest poprawa współdziałania służb kolejowych, celnych i granicznych, zwłaszcza na stacji granicznej w Małaszewiczach.
Jeden pociąg towarowy przewozi do 1400 ton ładunku, czyli tyle, ile 50 TIR-ów lub 200 ciężarówek - poinformowali kolejarze.
Kolejowe przewozy tranzytowe w Polsce wynoszą 0,2 mln ton ze Wschodu na Zachód i 0,7 mln ton z Zachodu na Wschód - wynika z danych PKP Cargo. Znacznie większe są kolejowe przewozy dwustronne między Polską a sąsiadami. Z Polski do Niemiec przewozimy 10 mln ton towarów, z Niemiec do Polski 2 mln ton, z Polski do Białorusi 0,3 mln ton, z Białorusi do Polski 2,5 mln ton, z Rosji do Polski 4,7 mln ton, a z Polski do Rosji 0,4 mln ton (wszystkie dane za 2004 rok).