– Obie strony transakcji mogą być zadowolone. Edison wyszedł z inwestycji w standardowym dla tego typu funduszy czasie 5-7 lat, osiągając około 35 proc. zysku, a więc przyzwoitą, choć nieprzesadnie wysoką stopę zwrotu. Z kolei PGE nabywa aktywa sięgające blisko 6 mld zł za około jedną trzecią ich wartości – pisze o zakupie PKP Energetyki przez PGE Roman Przasnyski, analityk rynków finansowych.
Informacja o
zamiarze przejęcia przez PGE firmy PKP Energetyka wraz z resztą grupy PKPE Holding została przyjęta przez inwestorów giełdowych z ostrożnym optymizmem, a kurs akcji poszedł w górę o kilka dziesiątych procent. Choć plan włączenia do PGE spółki dostarczającej energię na potrzeby wszystkich pociągów na polskich torach nie zaskoczył inwestorów, transakcja wydaje się biznesowo bardzo korzystna dla PGE. Warto przyjrzeć się bliżej perspektywom PGE po przejęciu PKP Energetyka. Doniesienia na temat transakcji zdominowała informacja, że zwiększy ona bezpieczeństwo kluczowej dla transportu kolejowego infrastruktury, co wynikaj z powrotu PKP Energetyka pod skrzydła skarbu państwa. Jednak korzyści – w tym biznesowych dla PGE – jest jednak więcej.
Informacja o podpisaniu przedwstępnej umowy PGE z amerykańskim funduszem Edison Holding, dotyczącej odkupienia od niego 100 proc. udziałów w PKPE Holding, w pierwszym momencie nie wpłynęła w istotnym stopniu na notowania giełdowe energetycznego koncernu. Powodem jest prawdopodobnie perspektywa wydania na ten cel niebagatelnej kwoty 1,91 mld zł, pochodzących z kredytu, a jak wiadomo, koszt pieniądza jest obecnie dość wysoki.
Patrząc jednak z szerszej perspektywy i w dłuższym horyzoncie, ta transakcja znacząco zwiększa potencjał PGE i jej pozycję na krajowym rynku. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na różnicę między ceną zakupu PKPE a szacowaną na 5,9 mld zł wartością tej grupy. Po budzącej wiele kontrowersji jej sprzedaży w 2015 r. amerykańskiemu funduszowi, w firmie przeprowadzono potężny program inwestycyjny wart 3,8 mld zł, zwiększający wartość i potencjał spółki oraz czyniący ją podmiotem nowoczesnym, także z punktu widzenia ochrony środowiska i polityki klimatycznej. Warto więc docenić rynkowy charakter repolonizacji ważnej części energetyczno-transportowej infrastruktury.
Obie strony transakcji mogą być zadowolone. Edison wyszedł z inwestycji w standardowym dla tego typu funduszy czasie 5-7 lat, osiągając około 35 proc. zysku, a więc przyzwoitą, choć nieprzesadnie wysoką stopę zwrotu. Z kolei PGE nabywa aktywa sięgające blisko 6 mld zł za około jedną trzecią ich wartości. Nie należy jednak zapominać, że zadłużenie PKPE z tytułu realizowanych inwestycji sięga 4 mld zł., co z drugiej strony rekompensuje prawie 700 mln zł zysku EBITDA rocznie.
Nie bez znaczenia jest także skala i potencjał podmiotu nabywanego przez PGE. O PKP Energetyka mówiło się niewiele, ale warto zwrócić uwagę, że w wyniku transakcji sprzedaż PGE zwiększy się o 8 proc., a wolumen dystrybucji energii o 11 proc. Przekładać się to będzie na wzrost przychodów PGE o około 3 mld zł rocznie. Pozycja Grupy PGE na krajowym rynku w istotny sposób się więc zwiększy, podobnie jak zakres działalności na zupełnie dla niej nowym, lecz bardzo dobrze rokującym rynku kolejowym. Udział PKP Energetyka w krajowym rynku energetycznym szacowany jest na 2,9 proc. (dystrybuuje blisko 4 terawatogodzin energii rocznie).
Biznesowy sens ma także połączenie sił największego w kraju wytwórcy energii ze znaczącym jej odbiorcą i dystrybutorem, nie posiadającym własnych istotnych mocy produkcyjnych. PGE zyskuje segment zwiększający stabilność działalności biznesowej spółki.