W najbliższych latach należy spodziewać się fali łączenia się mniejszych przewoźników towarowych bądź przejmowania ich przez większe podmioty z branży – stwierdziła podczas debaty EEC Trends prof. Jana Pieriegud z Instytutu Infrastruktury, Transportu i Mobilności Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Jej zdaniem będzie to konieczny następny etap po rosnącym w ostatnich latach rozdrobnieniu rynku. Więksi operatorzy obwiniają dziś małych konkurentów o pogorszenie opłacalności przewozów.
Przewoźnicy towarowi zauważają zjawisko zwane
„erozją stawek”. Prof. Pieriegud zestawiła je z danymi dotyczącymi liczby obecnych na rynku przewoźników. – Do 2020 r. wydano 110 licencji na przewóz rzeczy koleją. W tym roku przyznano już 11 nowych uprawnień tego typu – przytoczyła. Na rozpoczęcie działalności kolejowej decyduje się wiele firm, które wcześniej nie działały w tym zakresie. Jak uznali dyskutanci, tak duża liczba podmiotów w branży (nawet biorąc pod uwagę, że nie wszyscy faktycznie prowadzą przewozy) z jednej strony zapewnia zdrową konkurencję, z drugiej jednak – oznacza rozdrobnienie, które po przekroczeniu pewnej granicy może nie być korzystne dla kolei jako całości.
Proces naturalny dla rynku
– Można zaobserwować dwie tendencje. Najwięcej licencji po otwarciu rynku wydano w latach 2004 i 2005 – przyznawano ich wtedy ok. 20 rocznie. Było to związane z wdrażaniem I Pakietu Kolejowego – kontynuowała ekspertka. Do 2010 r. łączna liczba licencji dla przewoźników towarowych w Polsce zwiększyła się z 60 do 70. Aktywnych podmiotów było jednak znacznie mniej: tylko średnio co drugi z nich rzeczywiście wykonywał przewozy. Obecnie wskaźnik ten jest wyższy (71 ze 110).
Innym miernikiem rozdrobnienia może być udział pięciu największych przewoźników w całkowitej pracy przewozowej kolei towarowej. 10 lat temu wynosił on 82%, dziś – ok. 50%. – Rozdrobnienie rynku jest więc coraz większe. Świadczy to o coraz silniejszej konkurencji. Zachodzą procesy charakterystyczne dla rozwoju w przypadku otwartego rynku – skomentowała prof. Pieriegud.
Przewoźników reprezentował podczas debaty prezes zarządu i dyrektor zarządzający CTL Logistics Grzegorz Bogacki. Jako przedstawiciel jednego z większych działających w Polsce operatorów towarowych zwrócił uwagę na negatywne konsekwencje rozdrobnienia rynku. – Mali przewoźnicy konsumują coraz więcej „tortu” przewozowego, w statystykach udział „pozostałych” rośnie do 7-8%. Wprawdzie większa podaż usług jest korzystniejsza dla klienta, jednak transport kolejowy jest mocno regulowany, a ponad 50% kosztów stanowią koszty stałe. Efektem jest obniżanie stawek przewozowych: wracamy cenami do roku 2018 i wcześniej. Kolejowe przewozy towarowe stały się biznesem mało atrakcyjnym marżowo dla inwestorów – ubolewał Bogacki.
Będzie kolejna fala przejęć
Czy wobec tego należy spodziewać się fali konsolidacji? – Częściowa konsolidacja – nieunikniona (będzie to już czwarta fala). Przez ostatnie lata rynek rozwijał się wskutek wzrostu, ale także procesów akwizycji. Tego rodzaju strategiczne decyzje przedsiębiorstw wynikają zwykle z rozszerzenia działalności lub zwiększenia jej skali – przewidywała ekspertka.
– Konsolidacja jest konieczna także z punktu widzenia poprawy bezpieczeństwa. Wydajemy na nie mnóstwo pieniędzy, bo jest ono ważniejsze od zysku i efektywności – dodał prezes CTL Logistics. W jego ocenie mali przewoźnicy nie zawsze uczciwie konkurują w przetargach, oszczędzając właśnie na bezpieczeństwie. Zdaniem Bogackiego remedium powinien być skuteczny nadzór Urzędu Transportu Kolejowego nad kwestiami bezpieczeństwa.
Z jednej strony duża liczba działających na rynku podmiotów jest dobra dla klientów, daje bowiem wybór i zapewnia konkurencję. – Z drugiej strony jednak – czy otwarcie rynku przyczynia się do zwiększenia efektywności? Czy tak duża liczba operatorów sprzyja poprawie konkurencyjności kolei jako całości? Trendy długoterminowe z ostatnich 20 lat nie pozwalają niestety tego stwierdzić – oceniła przedstawicielka SGH.